Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/249

Ta strona została przepisana.

— Widocznie mu przypadł do gustu — rzekł obojętnie na pozór Jakób, któremu stanęła w myśli noc spędzona na Starej Polanie. My Polacy tyle jadamy zamorskich przysmaków... czas, żeby cudzoziemcy odwzajemnili się nam i zasmakowali w naszych. Bolesław Prus oddawna już nawołuje, abyśmy niektóre nasze narodowe potrawy zaczęli wysyłać za granicę. Sprowadzamy w zalutowanych puszkach pasztety sztrasburskie, za drogie pieniądze, choć zawierają tylko chorobliwie powiększoną wątrobę pospolitych gęsi; moglibyśmy natomiast posyłać cudzoziemcom w zalutowanych również puszkach, polski bigos lub flaki i zrazy. Cóż sir Warburton jadł więcej?
— Właśnie to, czem pan chcesz obdarzyć cudzoziemców: zrazy z kaszą. Zrazy są wprawdzie znane w Anglii, bo je nawet Nelson wymyślił, ale kasza... Anglik jedzący kaszę, to osobliwość taka sama, jak Anglik jedzący chłodnik.
— Najwidoczniej chce poznać naszą kuchnię narodową i jeżeli w niej zagustuje, pewnie każe niektórych potraw wyuczyć się swemu kucharzowi. Dzięki jemu, sława polskiej kuchni rozejdzie się po całem państwie Wielkiej Brytanii. Czy był jaki deser?
— Był, ale go nie tknął. Za to zjadł do okruszyny chleb razowy, którego spory kawał leżał obok białego chleba. Na widok tego chleba oczy jego zabłysły, jak na widok starego, dawno niewidzianego przyjaciela, i gdy po niego sięgał, uważałem że ręka mu drżała.
— Przesadzasz pan. Chleb Grahama jest wynalazkiem angielskim.
— Tylko że to nie był chleb Grahama, ale zwyczajny gruby razowiec, pieczony na liściach Ajeru.
— Ajeru?
— Tataraku, jeżeli pan wolisz.
— Co za przywidzenie! Tataraku nie znajdziesz pan w Tatrach. Nie znosi on płytkiego, kamienistego dna górskich strumieni. Wyrasta po brzegach odlewisk rzecznych i stawów. Trzebaby iść po niego aż w Beskidy.
— Ależ posłuchaj mnie pan cierpliwie: u nas, na Litwie, po małych dworach szlacheckich wypiekają ten chleb, i gdy ma iść w piec, kładą go na liściach ajeru, od którego nabiera przyjemnego, charakterystycznego smaku. Jest tutaj pewien stary Litwin z pod Kowna, który innego chleba nie jada; restaurator miejscowy sprowadza umyślnie ajer dla niego raz na tydzień aż z Żywca.
— Hm... Zdaje mi się, że pan przeceniasz znaczenie tych szczegółów. Jeżeli Anglik wybrał polskie potrawy, nie znaczy to jeszcze, aby był z niemi dawniej obeznany. Wiadomą jest przysłowiowa oryginalność Anglików: chciwi są wrażeń i pohopniejsi od innych do próbowania różnych obrzydliwości chińskich, afrykańskich, czemużby polskich