Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/26

Ta strona została przepisana.

— Jest... i syn jej, Davy, także — odrzekł baronet, a cień niechęci przesunął się po jego obliczu.
Profesor Strand zauważył, że mówiąc to nie wyraził się: mój wnuk, tylko „jej syn“ i przypomniał sobie rozpieszczonego, nieznośnego chłopaka, którego widział w zamku Rochdale, psutego przez matkę, dogadzającą wszystkim jego fantazyom. Chciał zapytać, czy baronet przyjechał w Tatry szukać zdrowia, czy wrażeń; oraz czy on sam, czy też milady tego potrzebowała — ale zaniechał zamiaru i zapytał tylko o zdrowie.
— Dziękuję — brzmiała odpowiedź — wszyscy mamy się nieźle: milady nawet lepiej niż przed ośmiu laty.
— Zatem szukają wrażeń — pomyślał; — rzecz dziwna jednak, że baronet w tym wieku jedzie szukać wrażeń tak daleko, gdy mógłby je znaleźć bliżej.
Sir Edward, jakby odgadując te wątpliwości, dodał w charakterze objaśnienia:
— Czytaliśmy w „Graphicu“ artykuł Jazdowskiego o Tatrach. Szwajcarya już nam się sprzykrzyła, Alpy także.
Strand spuścił oczy. Właśnie to objaśnienie utwierdziło go w przekonaniu, że nie artykuł wspomniany spowodował podróż, ale inna jakaś, głębsza przyczyna. Baronet jeszcze przed ośmiu laty wydawał mu się człowiekiem zagadkowym, a zamek Rochdale ukrywającym w swych murach jakąś tajemnicę, o której nikt nie mówił, ale każdy czuł unoszącą się w powietrzu. Odgadywał ją w westchnieniach i półsłówkach milady, w zadumach pana zamku i jego zmiennym humorze, w ostrożnych, jakby lękliwych stąpaniach służby. Udał jednakże, że wzmianka o „Graphicu“ wystarczyła mu zupełnie i odezwał się, wskazując na łyżnik.
— Byłby to piękny nabytek dla brytańskiego Muzeum, jak również inne, znajdujące się tutaj przedmioty. Mają one wielką, rzadko dziś napotykaną zaletę, oryginalność. Lud tutejszy, odgrodzony od świata turniami, zasypany śniegami, miał czas tworzyć i zostawił ślady swej twórczości na całem swem otoczeniu, czerpiąc tylko z siebie i z otaczającej go przyrody. Są tu rzeczy niedociągnięte, że się tak wyrażę, do wysokości zamiaru, ale niema szablonowych i bezdusznych. Przeważnie spotyka się tu motywa geometryczne, w których uderza nadzwyczajna rozmaitość kombinacyi, oraz wysokie poczucie proporcyi i symetryi. Ten łyżnik...
— Kupię go — przerwał baronet, słuchający z niejakiem roztargnieniem. — A pan, szanowny profesorze, chyba nie dla zdrowia tu przybyłeś, bo masz bliżej Tyrol.
— O, nie — odparł, ożywiając się — poszukuję czego innego. Znajduje się w tych górach cenny skarb, który pragnę zdobyć.