Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/260

Ta strona została przepisana.

takich, które obecnie tylko mroźne okolice podbiegunowe zamieszkują, mianowicie kości Renifera...
— Renifer w Tatrach! — zawołał Henryk ze zdumieniem — tegobym nigdy nie przypuścił!
— Kości Zająca bielaka, dwóch Lemingów — wyliczał dalej Jakób – Pardwy i zaginionego Niedźwiedzia jaskiniowego, do którego, jak pan utrzymujesz, ta czaszka należy.
— Te zwierzęta żyły tu w okresie lodowym — rzekł profesor z ożywieniem, a wypierane stopniowo z ociepleniem się klimatu, z dawniejszych siedzib, cofały się ku północy i zatrzymały dopiero w mroźnych okolicach podbiegunowych. Ale ślady tej fauny przechowały się tutaj dotąd, bo do niej zaliczyć należy Kozicę, Świstaka, Sorka alpejskiego i Smużkę, żyjące tu obecnie.
Doktór mówił dalej:
— A profesor Wierzejski znalazł w jednem z jezior szczególnego skorupiaka, zwanego Zadychwą, który oprócz Tatr znanym jest jedynie w Skandynawii i Grenlandyi.
Strand pobladł ze wzruszenia i zerwał się na równe nogi.
— Ale w którem, panie, w którem? Mów na miłość Boską! To mój Branchiopod, którego szukam!
W zapale chwycił obiema rękami za kamizelkę doktora i trząsł nim gwałtownie.
— Domyślałem się tego — odrzekł Jakób z uśmiechem. — Ale ostrożnie, bo mi pan podrzesz ubranie.
— Domyślałeś się i nic nie mówiłeś! A cóż za człowiek z pana! Masz serce z kamienia!
— Z tego powodu profesor Wierzejski uważa to zwierzątko za arktyczne.
— Ależ naturalnie! naturalnie!
— Przypuszcza, że w okresie lodowym było ono pospolitem w Europie, że wyginęło wskutek ocieplenia się klimatu, a przechowało się po dziś dzień jako niemy świadek wielkiego, dawno minionego zjawiska, jedynie w Tatrach, znalazłszy w chłodnej wodzie tych jezior przyjazne dla swego istnienia warunki.
— Tak, ale w którem? w którem? — wołał profesor coraz głośniej, trzęsąc jeszcze mocniej doktorem — mów pan, jeżeli masz Boga w sercu!
— Nie pamiętam, wierzaj mi pan.
Profesor opuścił ręce i obrzuciwszy Jakóba pełnem wzgardy spojrzeniem, wyrzekł, trzęsąc się z oburzenia:
— Nie pamiętać miejsca zamieszkania Branchiopoda! I to ma być człowiek!...
I ukrył twarz w dłoniach, pogrążony w rozpaczy.