Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/269

Ta strona została przepisana.

bie najbliższych; wyprężając co chwila przód ciała i posuwając tył za sobą, posuwa się tym sposobem o jeden milimetr, a jedna prześciga drugą w kierunku pochodu. Przez to ustawicznie zmieniają swe położenie; wierzchnie cisną się pod spód, a spodnie wychodzą na wierzch. Mają one zawsze przewodniczki i co te przedsiewezmą, tamte, jakby za poprzedniem porozumieniem, naśladują. Dowództwo nie jest stałe. Każda może przewodzić, skoro tylko dotrze do spodu, a przewodniczki nie różnią się niczem od innych.
— Jestto więc coś nakształt republikańskiego ustroju.
— Jaka jest szybkość tego pochodu? — zapytał Witold.
— Możemy to łatwo sprawdzić: te na które tu patrzymy, uszły w pięciu minutach dwa cale drogi, więc na godzinę stóp dwie, a na całą dobę czterdzieści ośm. Zatem dla oddalenia się o ćwierć mili, potrzebowałyby czterech miesięcy.
— A jednak patrząc na ruch plenia, zdaje się, że się prędzej posuwa.
— W istocie, takie czyni wrażenie.
— Jaki jednakże jest cel tych pochodów?
Tego stanowczo orzec niepodobna. Uczeni bardzo się już nad odgadnięciem tego biedzili, ale napróżno. Jestto przedziwna właściwość, jakiej żadne inne zwierzę nie posiada, a cel jest dotąd i może pozostanie na zawsze tajemnicą, do której klucz spoczywa w ręku Boga, ukazującego nam w pleniu jeden ze Swych cudów. Co jednak zadziwia najwięcej u tych wątłych gąsieniczek, to ich wytrwałość. Wyobraźcie sobie, że one pół dnia, dobę nawet, idą bez odpoczynku, a zachowują się jak karne i dobrze wyćwiczone wojsko.
— Ileż w tej armii, którą widzimy przed sobą, może być żołnierzy? — zapytał Warburton.
— Co najmniej piętnaście tysięcy.
Przewodnicy nieradzi tak długiemu zatrzymywaniu się podróżnych, zaczęli naglić do drogi, bo słońce szło coraz wyżej — ale doktór Strand jął kręcić się i trzeć czoło z widocznem zakłopotaniem, aż baronet zapytał, co go tak niepokoi.
— Chciałbym — rzekł — zabrać z sobą plenia.
— Zabrać z sobą — zapytał zdumiony Anglik — a na cóż panu to potrzebne? Czy z jego pomocą chcesz znaleźć swego Branchiopoda?

— Chcę zobaczyć jak pleń zachowuje się w niewoli. Krzywdy mu przez to żadnej nie uczynię. Furaż dla tego wojska, stanowią cetynki[1] świerkowe, korzonki i mech, a tego mu w drodze nie zbraknie.

  1. Iglice.