Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/277

Ta strona została przepisana.

gława, srebrna, dobrze już zdarta łyżka z cyframi i herbem zaledwie widocznym.
Witold, który widocznie obrał sobie angielskiego magnata za przedmiot do studyów, wkróce trącił znów łokciem Jakóba.
— Czy widzisz jak zawija polski bigos?
— Nic dziwnego: po takiem wygłodzeniu! Jestem pewny, że gdyby się znajdował na Wschodzie, zajadałby tak samo smarzoną w miodzie szarańczę.
— Hm; ja jednak znam taką potrawę, której żaden Anglik nie przełknie.
— Nie wątpię, jeżeli to będzie jakaś obrzydliwość!
— Bynajmniej: ulubiony w moich rodzinnych stronach przysmak.
— Czy można wiedzieć, co takiego?
— Zobaczysz pan jutro lub pojutrze, bo sam ją przyrządzę.
— Nie wiedziałem, że pan posiadasz zdolności w tym kierunku. Ale patrzaj, jak drugi Anglik zawija bigos!
— Walter? o, to jest Anglik pół krwi: odezwały się w nim instykta dziada. Ale mały hrabia za to jeść nie chce.
Dawid sprobowawszy bigosu, odsunął talerz i wziął się do szynki; nie w smak mu były sarmackie potrawy i wódka litewska, od której krztusił się przez kwadrans. Strand jadł i pił wszystko co dawano, myśląc ciągle o Branchiopodzie; posilał się prawie machinalnie, i nie zwracał uwagi na naturę tego co połykał.
— Jak panu smakuje nasza narodowa potrawa, sir? — zapytał Witold, zwracając się do Anglika.
— Wyborna — odrzekł zapytany, nakładając sobie powtórnie na talerz — ostry jej smak orzeźwia i posila.
— Wielki nasz poeta, Mickiewicz, w słynnym swoim poemacie p. t. „Pan Tadeusz“ daje przepis przyrządzania bigosu.
— Wiem — odrzekł z roztargnieniem — znam ten przepis.
— Znasz go sir? — zawołali obaj jednocześnie.
— Tak — odrzekł obojętnie — czytałem „Pana Tadeusza“ w przekładzie miss Ashurst Biggs.
Dawid, myślący tylko o jedzeniu, patrzał z litością i lekceważeniem na Henryka, który posiliwszy się, wyjął z puszki swoje rośliny, i zajął się przekładaniem ich bibułą, z wielką starannością rozprostowując kwiaty i liście. Drwiący ten wyraz twarzy małego hrabiego, dostrzegł baronet, pochwycił go w przelocie i zasępił się. Nie uszło to jego uwagi, że chłopcy nie przylgnęli do siebie, jak to było tajemnem jego życzeniem, ale nawet stronili jeden od drugiego. Podczas wycieczki z osobna i nie rozmawiali prawie wcale.