Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/285

Ta strona została przepisana.

słońce posuwało się ku zachodowi. Odbicie tego zjawiska w przezroczystej toni jeziora sprawiało, że żeglarze mieli wrażenie jakby płynęli po krwawej łunie. Zachwyt odebrał mowę patrzącym: podziwiali ten obraz w milczeniu i słychać było tylko plusk wioseł. Ale oto w oczach ich purpura pociemniała i zmieniła się w fijolety. Olbrzymi szmaragd w oprawie z szarego marmuru, przeszedłszy kolejno przez wszystkie barwy: rubinu, granatu, ametystu, zagasł nareszcie równie szybko jak się zapalił, i łono jego stało się znowu czarne, straszne i tajemnicze.