Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/288

Ta strona została przepisana.

„W murowanej piwnicy
Tańcowali zbójnicy;
Kazali se pieknie grać
I na nóżki spozierać.“

Warburton patrzył z uśmiechem, chwaląc dzielność tego ludu oraz jego „fantazye“ i rzekł:
— Przed wyjazdem moim z Anglii, czytałem „Kartki z podróży“ Wiktora Tissota, znanego autora „Podróży po krainie miliardów.“ Kreśli on w swych kartkach obraz zakopańskiego proboszcza i mówi o jego pracy cywilizacyjnej wśród tego ludu. Otóż Tissot słyszał od wspomnionego proboszcza, że w kilka lat po jego osiedleniu się, Zakopane było kilkakrotnie napadane przez zbójników. Gdy raz napadli na pewien dom i napotkali silny opór, po zamianie kilkunastu strzałów, cofnęli się jakby nigdy nic, śpiewając, i odeszli poprzedzani przez swoją muzykę. Nie jestże to najoryginalniejsza w świecie fantazya? Czy słyszał kto co podobnego? Czy w którym kraju zbójcy kiedykolwiek napadali ze śpiewem i muzyką?
— Góral jak posłyszy muzykę, już mu się usta nie zamykają od śpiewu, a nogi na miejscu ustać nie mogą — wtrącił Jakób.
— Ksiądz Stolarczyk był niezwykłą postacią — odrzekł na to Witold. Gdy wszedł na niewielką ubogą ambonę, zdawało się, że ją zgniecie swoim ciężarem, ten olbrzym sześć stóp wysoki! Krzykliwym, rubasznym głosem wykładał prawdy wiary; nie unikał dosadnych, często ryzykownych porównań: u niego człowiek staczał się ku grzechom „jak wóz puszczony z Giewontu“, a „zakon Boży, to nie pomiotło, co stoi w kącie“ — i, Pan Bóg nie dawał sobie w kaszę dmuchać.“
Podobne zwroty z początku raziły, ale wsłuchawszy się w nie, znajdowało się w nich nietylko wiarę i pokarm zdrowy, ale siłę i poezyę.
Na to odezwał się doktór:
— Mój dobry znajomy, pan A. Z., mówił mi, że nie zapomni nigdy kazania księdza Stolarczyka o Sądzie ostatecznym. Mówca przedstawiał słuchaczom, jak Anioł Gabryel zadął w trąbę. Na jego głos powstają zmarli z grobów, by stanąć przed trybunałem Najwyższego. I oto otwierają się mogiły zakopańskiego cmentarza, i oto powstaje procesya nieboszczyków: Krzeptowskich, Sieczków, Gąsieniców, Walów, którzy z krzyżem i pieśnią ciągną w przestwory niebieskie. A po drodze spotyka ich druga procesya z Chochołowa, z Poronina, z Szaflar, z Czarnego Dunajca. Ojcowie witają dzieci, bracia siostry, żony mężów, przyjaciele przyjaciół każdy trwożny, jaki go wyrok czeka, po której stronie postawi go Anioł Pański. I te procesye spotykają inne;