Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/295

Ta strona została przepisana.

tłomaczonym instynktem, i oto patrzcie, co znalazłem! Cała armia martwa! Gęsieniczki maszerowały całą noc bez odpoczynku, w kółko, aż wyczerpane poległy na stanowisku, jako obraz posłuszeństwa i karności wojskowej. Gdyby kto był rozerwał koło, wojsko byłoby ocalone, bo jedna objąwszy natychmiast dowództwo, kazałaby im spocząć. Ale mój nieszczęsny pomysł wczorajszy, zgubił je. Błędne koło obracało się bez odpoczynku, aż stanęło u wrót śmierci! Gdym przybył, kilka z nich jeszcze ruszało się; więc chciałem te chociaż uratować, ale wkrótce znieruchomiały i spostrzegłem, że nic ich już nie ocali. Piętnaście tysięcy istot niewinnych, cieszących się wczoraj jeszcze życiem, a dziś martwych... i to z mojej przyczyny...! I jeszcze gdyby dla nauki był ztąd jaki pożytek! ale martwe wojsko wymknęło się moim badaniom... Popełniłem zbrodnię bezużyteczną.
— Widzisz pan, że nietylko kobiety są godne ukamienowania. Uczeni także nie są bez winy — zauważył Jakób.
Strand rzucił na niego spojrzenie pełne bolesnego wyrzutu, jakby chciał powiedzieć: Milcz szyderco!
— Trzeba im sprawić pogrzeb honorowy — powiedział malarz. — Hej chłopcy, chodźcie tu z ciupagami i wykopcie mogiłę dla dzielnych żołnierzy; a Obrokta niechaj zagra pieśń „rozwodną,“ przy której łzy łatwiej płyną i są mniej gorzkie!
Zabrzmiały skrzypki, zawtórowały im basy i przez chwilę słychać było tylko ową żałosną pieśń i stukanie ciupag o kamienie, między któremi szykowano mogiłę. Profesor sam zgarnął martwy krąg i przysypawszy próchnicą i zwirem, nakrył gałęziami kosodrzewiny i przycisnął kamieniem. Pieśń rozwodna brzmiała jeszcze długo z różnemi waryantami.
Gdy opuszczono miejsce katastrofy, by zasiąść w namiocie do śniadania, Strand, któremu przypomniał się sen dzisiejszej nocy i uroczysty pokłon jakim go pożegnały gąsienniczki, szepnął wzruszony:
— One mi chciały powiedzieć, jak niegdyś gladyatorowie mówili w cyrku rzymskim: Morituri te salutant, caesar!