Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/330

Ta strona została przepisana.

— Dosyć, panie hrabio! — zawołał z oburzeniem Henryk, a krwawe wypieki uderzyły mu na twarz — ani słowa więcej! Kocham i szanuję sir Edwarda, i nie pozwolę aby w mej obecności wyrażano się o nim w ten sposób! Widzę że przyszedłeś tu po to jedynie, żeby mnie znieważać. Wyjdź proszę!
I wyciągnął rękę w kierunku wyjścia z giestem rozkazującym.
— To ty sobie idź stąd — krzyknął ze złością Davy — ty bohaterze w wytartem ubraniu! Ja tu jestem u siebie.
— A, prawda — odrzekł chłopiec słabym głosem — masz racyę; to ja powinienem stąd odejść, aby dalszych obelg uniknąć.
Podniósł się na łóżku, ale zamroczyło mu się w oczach. Zebrał wszystkie siły, dźwignął się, i upadł na ziemię zemdlony.
— Do licha! — mruknął Dawid — zdaje mi się, że przeholowałem; on widać naprawdę chory!... Zawsze mi zarzucają wszyscy brak energii... raz się na nią zdobyłem, i masz! Co tu począć? dziadek gotów zrobić mi awanturę... A znów nie można go tak zostawić!
Wychyliwszy się z namiotu, zobaczył dziadka idącego na spacer na grzbiet Koszystej, a Jakób zbierał na skalach mchy i układał do puszki. Davy zbliżył się doń nieśmiało i oświadczył, że Henrykowi zrobiło się słabo, a gdy doktór natychmiast do niego pospieszył, zaczął doświadczać wyrzutów sumienia połączonych ze strachem, aby rzecz się nie wydała.
Gdy Warburton powrócił z przechadzki, zdziwił się niezmiernie ujrzawszy pustkę w namiocie: Henryk leżał w schronisku, a na zapytanie baroneta o przyczynę, oświadczył doktór, że chłopiec prosił o przeniesienie go, nie chcąc zajmować dłużej miejsca sir Edwardowi, potrzebującemu także wypoczynku. Dawid który drżał ze strachu o siebie, nie widząc żadnej zmiany w obejściu dziadka, odetchnął.
— No — rzekł do siebie — to jakiś porządny facet! bo gdyby mnie był oskarżył przed starym, dostałoby mi się dopiero!
Nie domyślał się nawet, jak ciężką walkę stoczył z sobą Henryk, przemilczawszy prawdę, przed dopytującym się usilnie o przyczynę baronetem któremu na razie chciał wszystko wyznać, zraniony głęboko w swej dumie i rozbolały. Ale zwyciężył się: wrodzona szlachetność wzięła górę.