Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/333

Ta strona została przepisana.

— Zdaje się że zejść stąd niepodobna, tak przepaścistą i stromą wydaje się ta droga, a widząc tego górala, możnaby wnosić że to tylko zabawka!
— Nie jest to zabawka, ale skała też nie tak stroma i przepaścista jak się zdaje, skoro ludzie tędy chadzają. Cała rzecz w tem, aby się nie bać i stąpać śmiało, choć bacznie i ostrożnie. Zresztą — dodał, patrząc na śmiertelnie zbladłego Dawida — mamy wybornych przewodników i jesteśmy pod ich opieką zupełnie bezpieczni.
Ale uspokajające te wyrazy, nie sprawiły spodziewanego wrażenia. Mały hrabia stanąwszy nad brzegiem przepaści, ku której miał zstępować, schwycił się obiema rękami ręki Waltera, i nie chciał w żaden sposób ruszyć się z miejsca.
— Nie chcę, nie chcę, nie pójdę za nic w świecie! — wołał z płaczem — spadnę jeszcze i zabiję się jak ta koza. Ja chcę wracać do domu! Niech który z górali odprowadzi mnie do Zakopanego. Dość już mam tej zachwalanej wycieczki!
I zarył się nogami w ziemię, jak dziecko uparte, gdy nie chce się dać oderwać od niańki. Ani perswazye i zachęta, ani obawa gniewu dziadka, nie mogły nic dokazać. Warburton słyszał, co się dzieje z chłopcem, ale udawał że nic nie wie: ciekawy był jak też Davy sobie poradzi. Wreszcie widząc, że coraz większym opanowany jest strachem, odwrócił się i zapytał spokojnie:
— Chcesz więc wrócić do Zakopanego, Dawidzie?
— Tak — odrzekł drżący i zdziwiony łagodnością głosu dziadka.
— Nie będę się temu sprzeciwiał, ale przypomnij sobie, że wejście na Krzyżne było także strome, i że zejście z niego do doliny Pańszczycy będzie niemniej trudne, jak zejście do doliny Pięciu Stawów. Chodźże i sam się przekonaj.
I pociągnął go na kraniec skały. Droga tam była bardzo stroma i patrząc z góry, zdawała się równie trudną do przebycia jak tamta, choć nieco była krótsza.