Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/335

Ta strona została przepisana.

— Czy wiesz co to jest? — zapytał — Wierzba!
— Wierzba? — zawołał ze ździwieniem Henryk.
— Tak, Wierzba zielna, Salix herbacea, jedna z najmniejszych, która nawet nieraz około śniegów na wysokości 6,000 do 7,000 metrów wyrasta. Przypatrz jej się.
O kilkadziesiąt kroków dalej, znaleźli jeszcze dwa inne osobliwe gatunki: wierzbę połyskującą, Salix retusa i wierzbę siatkowatą, Salix reticulata, jedną z najpiękniejszych wierzb alpejskich.
Słońce już się skryło oddawna: mrok osiadał na skałach, a opary czołgające się po ziemi, stawały się już szarawe. Zdaleka widać było rozrzucone szałasy. Gdy stanęli na dole, ujrzeli u stóp skały ofiarę katastrofy: młodę koźlę było prawie odarte ze skóry, miało pokaleczoną głowę i całe krwią płynęło — a góral oświadczył z żalem, że nie było nawet co wykroić na pieczeń.
— Wystrzał nasz nasz niemało narobił szkody — odezwał się baronet — niejeden cypel runął od niego, niejeden kamień stoczył się z góry, niejedno zadrżało drzewo, niejedno stworzenie się przeraziło. To biedne koźlę, choć nie zostało ranione strzałem, od niego zginęło. I nietylko wystrzał sprawia takie rzeczy: czasem wykrzyknięte w górach imię drogiej osoby sprawia to samo, że skały od niego lecą w przepaść, bo każdy odgłos w górach, wstrząsający powietrze, jest niebezpieczny.
Jakób zadumał się na te słowa: „imię drogiej osoby...“ Jakież imię mieć mógł na myśli ten człowiek zagadkowy? Czy syna utraconego? Co on kochał jeszcze, jeżeli całą miłość ześrodkował w swym następcy i utracił z nim wszystko? Czyżby?... Ale nie, nie czas jeszcze na to!
— O czem pan tak myślisz? — zapytał Walter — widząc że Jakób przystanął i zadumanym wzrokiem patrzy w ponurą dolinę Pięciu Stawów.
— Powtarzam sobie w myśli słowa, które wyrzekł Asnyk, patrząc ze stoku Wysokiej w tę dolinę — odparł zapytany.

„Geniusz tych wyżyn surowy i groźny,
Powstał z przepaści mierząc mnie oczyma.
Swego oddechu dał mi powiew mroźny
I naprzód rękę wyciągnął olbrzyma,
Rozpościerając dokoła nademną
Milczenie pustyń, nieskończoność ciemną,