Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/339

Ta strona została przepisana.

Witold spełnił życzenie baroneta, ale otrzymał odpowiedź odmowną. Za to goniec[1] ofiarował swoją za papierka: kupił ją w Ratułowie, gdzie dawniej takie spinki wyrabiano. Baronet przypatrując się jej uważnie, powiedział że podobne ozdoby widywał w Indyach i wyraził przypuszczenie, że ów przybysz z pasiastą torbą mógł pochodzić ztamtąd. Na to odezwał się Jakób, że jest w gwarze góralskiej kilkanaście wyrazów mających egzotyczne pochodzenie; mianowicie „watra“ ogień, jest czysto indyjskim wyrazem.
Na prośbę sir Edwarda, Witold odrysował mu spinkę bacy. Ten ostatni wyniósł żętycy i smacznego sera, który bardzo smakował gościom, a baronet natomiast poczęstował go cygarem. Obrokta nie mogący wytrzymać bez smyczka, wydobył skrzypce z torby i zaczął grać, a juhasy zerwali się do tańca, który trwał dotąd, aż oczy zaczęły błyskać, a twarze im pobladły. Warburton wreszcie wstał, mówiąc że ma już dosyć na dziś fantazyi tatrzańskiej, zwłaszcza że namiot jego już jest gotowy.
Witold i Jakób z Henrykiem, mieli nocować w jednym z pustych szałasów. Powiedziano sobie dobranoc, przyczem sir Edward uścisnął serdecznie dłoń Henryka. Spostrzegł on, że chłopiec dawniej chętnie trzymający się jego boku, unikał go teraz, i był jakby onieśmielony; przywykł do jego towarzystwa i brak jego ciągle odczuwał. Miłą mu była twarz, przypominająca rysami i słodyczą, twarz Ryszarda; miłym świeży, dźwięczny głos chłopca, jego rozumne pytania i odpowiedzi znamionujące inteligencyę i serce.
Wszyscy już spali, a Warburton zasnąć nie mógł, myśląc ciągle o Henryku. Przygoda z orłem, uścisk dziecka, wstrząsnęły nim do głębi, a przytem myśl jedna nie odstępowała go. Posiadać tego chłopca, który do niego lgnął, który go się nie bał tak jak wszyscy — i pokochałby go może jak syn własny... O jakżeby on opromienił jego starość! Szlachetny, odważny, rozumny, byłby to prawdziwy Rochdale, godny dziedzic jego imienia i jego planów. Ma nawet do niego pewne prawo: uratował mu życie, a oprócz tego, on jest przecież...
Ale nie dadzą mu go, to pewno: chybaby porwał go siłą, a i wtedy

  1. Zaganiacz.