Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/34

Ta strona została przepisana.

duża, pełna, nawet nieco zapełna, bladawa była i jakby nalana, a oczy nieco podpuchnięte. Jasne włosy wchodzące w odcień rudawy, były tak długie, że aż spadały na ramiona w miękkich zwojach — a z ich regularnego układu łatwo zgadnąć było można, że się znały z żelazkiem. Czarna aksamitna kurtka z wyłożonym płóciennym kołnierzem, i spodnie obcisłe z tegoż samego materyału, uwydatniały ciężkość i niezgrabność jego ruchów. Na głowie miał berecik.
— A ten okaz, czy także przyda ci się do obrazu? — spytał doktór malarza, wskazując oczyma chłopca.
— O nie, bardzo mi się niepodoba: takie to jakieś ociężałe, znudzone, a pretensyonalne! Cera chorobliwa...
— Pewnie zadobrze jada i za długo sypia. Dogadzają mu zanadto i przysposabiają nam, lekarzom, materyał do katarów żołądka, otłuszczeń serca i wątroby. Wyrośnie to na pasożyta, przeżywającego dostatki gromadzone przez kilka pokoleń. Gdyby się dostał w moje ręce, wyładniałby bardzo prędko.
— A to jakim sposobem?
— Kazałbym mu wstawać o świcie i chodzić z nami na wycieczki. Na cały dzień dawałbym mu kawał suchej kiełbasy lub sera, z chlebem.
— A pić, wcale?
— Wody ile zechce. Tak przymierając trochę głodem i dużo chodząc, utraciłby nieco tłuszczu, a zyskał na zręczności w ruchach i lekkości; oczy nabrałyby blasku, a cera zabarwiłaby się na różowo.
— Jest tu profesor Strand — mówił dalej baronet do synowej — czy przypominasz go sobie?
Gdy sir Edward wymawiał to nazwisko, profesor zbliżył się do lady Alicyi i złożywszy jej ukłon głęboki, wspomniał o swojej bytności w Rochdale przed ośmiu laty. Milady przymrużyła oczy, i popatrzyła na niego przez lornetkę osadzoną na rączce z masy perłowej, na której widniał jej monogram, z drobnych ułożony rubinów. Poznała go raczej po ubraniu wiszącem na nim, jak worek, po przesuniętym na bok krawacie, niż po twarzy mocno postarzałej — a poznawszy, wyciągnęła uprzejmie rękę.
— Miło mi spotkać znów pana — przemówiła lichą niemczyzną — cieszę się, że będziemy mieli przynajmniej kogoś z dawnych znajomych w tym kraju obcym dla nas zupełnie. Spodziewam się, że będziesz nam pan dotrzymywał towarzystwa.
Profesor, który od czasu otrzymanego niegdyś odkosza, nie bardzo lubił rozmawiać z damami, bąknął że co do towarzystwa, nie często będzie mógł służyć milady — bo cel dla którego tu podążył, ciągnie go do wycieczek w góry. Lady Alicya jęła się dopytywać, co to jest takiego i pro-