Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/347

Ta strona została przepisana.

ser ociekł, baca zdjął z kołka płachtę, odwinął, i ukrajawszy płat sera, podał gościom. Wszyscy jedli go z apetytem, bo ser świeży posiada smak delikatny, który traci w miarę jak ser starzeje się, a z nim razem jełczeje tłuszcz zawarty w mleku, nabierając ostrej woni i szczypiącego smaku.
— O ile widok z Krzyżnego przykuwa do miejsca, o tyle dolina Pięciu Stawów przerażające martwotą swoją czyni wrażenie — powiedział Witold, gdy wyprawa ruszyła w dalszą drogę. — Z góry zwierciadła stawów mienią się srebrem, szmaragdem i szafirem, a tu są czarne i posępne. Wielki staw przy którym stoimy i ciemność wód jego, wynikająca zapewne ze straszliwej jego głębi, dreszczem przejmuje! Nie jestem nerwowy, ale bez żalu opuszczę tę dolinę śmierci: czarne paszcze potwornych olbrzymów ziejące strachem, i mgły, co się ich czepiają, jak cienie!
— Staw Wielki, jest największym ze wszystkich stawów w Tatrach — odezwał się doktór. — Obejmuje on 63 morgi powierzchni i ma 78 metrów głębokości: mierzył go Dziewulski. Kościół Panny Maryi w Krakowie, z wysoką wieżą z której brzmią hejnały, schowałby się cały w toniach tego jeziora, i tylko szczyt wieży z koroną, sterczałby po nad wodą.
— Z jakiej przyczyny to właśnie jezioro jest głębsze od innych? — zapytał baronet.
— Wody trzech stawów spływają do niego, i stąd dopiero, jak ze wspólnego zbiornika, spadają potokiem po skale do Roztoki, tworząc Siklawę. Z ogromnym hukiem stacza się ten potok w przepaść, zamieniając się w parę. Gdy słońce świeci, tęcza pojawia się raz po raz na tle wodospadu. Spieniona woda wynurza się z otchłani i szumi dalej po skałach, na których w Lipcu jeszcze leżą śniegi, a w końcu dzikim parowem spływa w dolinę Białki. Stanąwszy na skale u ujścia z Wielkiego stawu, widzieć można Siklawę w całej okazałości.
— Widzieliśmy ją z Krzyżnego: wyglądała jak mieniący się srebrny, dyamentami nasadzony pas — rzekł Warburton — ale pojdziemy przypatrzeć jej się z bliska i stanąć u jej stóp. Słyszałem, że to jest najwspanialszy wodospad w całych Tatrach! Ale wiecie co panowie? Ten Wielki staw z fantastycznemi zarysami otaczających go skał, podobny jest do wielkiego basenu, w którym olbrzymy skamieniałe przyszły obmywać stopy przed jakimś wielkim w wieczność pochodem!
Okrążywszy północnym brzegiem staw Wielki, przybyli nad upływ wód po skale. Doszli do miejsca gdzie się ścieżka dzieli, jedna prowadzi na Świstówkę, a druga wiedzie w dół do Siklawy. Witold przystanął i rzekł, zwracając się do baroneta: