Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/354

Ta strona została przepisana.

dzikość straszna okolicy, straszniejszą się jeszcze zdawała. Pogruchotane ogromne urwiska, zwalone na płaszczyznę skalistą nad Roztoką, połamane drzewa, szalone podskoki i kamienisty łomot płynących w dół potoków, wszystko dawało miejscowości tej pozór wejścia do piekieł i Warburton odezwał się, że tak chyba będzie wyglądała ziemia w dzień Sądu ostatecznego.
Nikt mu nie odpowiedział i dalej stąpali znów wśród deszczu ulewnego, po głazach drżących od huku grzmotów, których echa tłukły się po szczytach prawie bezustanku, pobudzane ciągle wznawiającemi gromami.
— Wiecie co, panowie — odezwał się — ja nie żałuję słońca i pogody: to jest straszne ale i przepyszne zarazem! Czuje się potężną siłę, mogącą zmiażdżyć w jednej chwili. Ten coby tu spadł, nie doleciałby do końca: woda by go zabiła.
— Spodziewam się — rzekł Witold — kamień wrzucony do Siklawy, wylatuje jak piłka w powietrze.
— Ja spadnę niezawodnie! — myślał Dawid cały drżący i uchwycił się mocno ręki przewodnika.
— A jednak trochę słońca przydałoby się — odrzekł Jakób — bo inaczej nie będziesz miał, sir, dokładnego wyobrażenia o Siklawie, z samego tylko szumu i huku potoku rzucającego się w przepaść. Tu jest jakby mała platforma. Stańmy i odpocznijmy trochę.
Słońce ulitowało się nad podróżnikami. Deszcz na chwilę ustał, a ono wyjrzało z za chmur i spotęgowało wrażenie, wytwarzając tęcze w rozpryskujących się falach kropli. Dumne czoła gór w koło sterczące i niemniej dumne choć u stóp ich leżące głazy i złomy, buchały parą. W dolinie pod niemi wstawały tumany, okrywały białym rańtuchem ziemię, wznosiły się kłębami ku podróżnym, obwijały ich i wyższe ponad nimi szczyty, mgłą nieprzebytą i spadały znów deszczem na posłanie z którego wstały. Byli tedy w łonie chmur, w legowisku piorunów. Zdawało im się, że grzmot ich z ust wychodzi, że to ich oczy błyskawice ciskają. Naprawdę zaś nie mówili nic z sobą, a widzieli tylko o parę kroków.
— Czy wasza Miłość życzy sobie zejść na dół do Roztoki, czy też wrócić na górę? Skąd dwie drogi prowadzą do Morskiego Oka: jedna przez Roztokę druga przez Świstówkę i Opalone.
— Przedstawcie mi korzyści jednej i drugiej, abym wiedział co wybrać.
— Idąc przez Swistówkę, można zobaczyć Morskie Oko z góry, z wielkiej wysokości; a idąc dolem, można w Roztoce odpocząć w schronisku i osuszyć się, coby nam się bardzo przydało, bo jesteśmy przemoknięci do nitki, a następnie....