Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/355

Ta strona została przepisana.

— Dają tam dobrą jajecznicę — wtrącił Jakób.
— Roztoka... czy to tam, gdzie Witkiewicz czytał góralom Odysseję Homera?
— Tam właśnie. Do Morskiego Oka jest stamtąd tylko godzina drogi.
— A przez Swistówkę?
— Trzy godziny.
— O, to coś znaczy! Wypoczęlibyśmy dwiema godzinami wcześniej. — A przytem w Roztoce są do widzenia Wodogrzmoty.
— Wodogrzmoty?
— Woda tej tu Siklawy rozbija się po wyniosłych skałach, i spada w czeluście. Wyżłobiła tam ona sobie w skale głęboki parów: jestto dzieło wielu wieków! Przyroda przystroiła parów ten mchami, bujną trawą i różnego gatunku krzewami! Długo te wspaniałe wodospady były niedostępne; pasterze tylko tam się zakradali, opowiadając o dziwach i przepaściach, w których gubił się potok huczący i zwano go „Wodogrzmotem.“
— Trudno o wyrażenie dosadniejsze i więcej malownicze — rzekł Jakób.
— Dopiero po wyrobieniu ścieżki, wyszły na jaw ukryte dotąd piękności; a że ich odkrycie wypadło jednocześnie ze sprowadzeniem zwłok Mickiewicza z Francyi od Krakowa, więc goście w Zakopanem