Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/368

Ta strona została przepisana.

lazł żadnej zmiany. Woda ani się podniosła, ani opadła. Osądził więc, że legenda nie jest oparta na rzeczywistości.
— Byli jednak tacy, co twierdzili że te odpływy i przypływy, widzieli. Górale mianowicie utrzymują, że wody Morskiego Oka w pewnych porach podnoszą się do góry, a w pewnych na dół opadają. Staszyc tłomaczył to podniesienie skutkiem nawalnych deszczów i roztopień śnieżnych. Wówczas wody Morskiego Oka wznoszą się nagle, dopóki nie przebiorą grzbietu pozostałego z rozwalonej ściany, a w całej szerokości kilkuset stóp przewalając się tamtędy, wyglądają jak ogromna rzeka, na kilka stóp wysoko i szeroko lecąca w Rybie jezioro.
— Zdaje mi się, że mogę państwu dowieść prawdziwej łączności z morzem wszystkich morskich oczu tych gór — odezwał się Strand — i wyjaśnić rodowód tej legendy. Sięga ona czasów bardzo odległych, czasów owych, o których panowie Raciborski i Limanowski, tak piękną ułożyli opowieść; prawdopodobnie okresu lodowego, gdy wszystkie niziny i doliny zalane były morzem. Przechowuje się podobno dotąd na Podhalu tradycya, że woda spłynęła tu dopiero przez przebicie skał w Pieninach. W ten sposób zbiorniki wód w tych górach, mogły się łatwo wydać ludziom zamieszkującym wówczas jaskinie, cząstkami morza łączącego się pod ziemią z jeziorami, zwłaszcza że nie znali prawa fizycznego o równowadze płynu w naczyniach łączność z sobą mających. Ztąd też pewnie powstała nazwa Morskiego Oka.
— Tradycya o morzu spotyka się i u ludów w innych górach zamieszkujących — wtrącił Warburton.
— Że łączność ta nie istnieje, dowiódł tego niedawno znakomity przyrodnik polski, Eugeniusz Dziewulski, który pomierzył większe jeziora tatrzańskie. Mierzył on głębokość tego jeziora z całą dokładnością i badał dno jego za pomocą przyrządu wynalezionego przez profesora Dybowskiego, przy mierzeniu Bajkału. Wasza Miłość pewnie o nim nie słyszał?
— Wiem, wiem, Dybowski, znakomity przyrodnik i podróżnik. Rozpisywał się o nim w swoim czasie Times.
— Otóż przyrząd ten puszcza się z ciężarkiem na dno, a jest zaopatrzony w metalową szczękę z kolcami, dla chwytania tego co się na dnie znajduje. Dziewulski więc używając tego przyrządu, nietylko zbadał głębokość jezior, ale pozbierał muł znajdujący się na dnie, a z mułem i różne żyjątka, które znowu zdeterminował profesor Ślósarski.
— Jakąż tedy znalazł głębokość?
— Rozmaitą. Największa wynosiła około pięćdziesięciu metrów, a mierzył je w różnych miejscach. Zdjął bowiem dokładny plan dna jeziora i podzielił na siedem równych części, które badał w odległościach stumetrowych.