Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/387

Ta strona została przepisana.

wkrótce pośpieszy do nich brzegiem jeziora: woli bowiem dostać się tam lądem niż wodą.
— Skąd się wziął profesorowi ten wstręt do wody! — powiedział kręcąc głową baronet.
— Pewnie się na nas pogniewał — odrzekł Jakób.
Wiosła plusnęły i tratwa odbiła od brzegu; miała ona kształt podłużny i dwie baryery po bokach, aby siedzący na ławach, przechyliwszy się przypadkiem, nie wpadli w wodę. Współpasażerowie zaczęli rozmawiać półgłosem, czyniąc różne uwagi. Węgrzy, gorętszym obdarzeni przez naturę temperamentem, wyrażali głośno swój zachwyt. Czesi z większem odzywali się umiarkowaniem, ale widać było po nich, że Morskie Oko wielkie na nich zrobiło wrażenie. Baronet milcząc palił cygaro.
Jeden z Czechów zaczął mówić z zapałem o Karkonoszach, o Lesie czeskim i o Szumawie, i narzekać że wszędzie gęsto leżą siedziby niemieckie. Tatry nazwał, „Alpami słowiańskiemi“ i dodał, że tu Czech czuje się więcej swojsko niż we własnych górach, bo przynajmniej z Niemcami nie spotyka się na każdym kroku. Ztąd przeszła rozmowa na Jellinka rozkochanego w Tatrach i umiejącego budzić miłość między swymi do Alp słowiańskich, a Jakób, wielki miłośnik poezyi i muzyki, ujął sobie bardzo Czechów, unosząc się nad pięknością ich pieśni narodowych, a mianowicie nad pieśnią: „Kde domow muj“.
Henryk, którego uwagi nie uszedł żaden szczegół, patrząc na płaty śniegu w szczelinach skał, miejscami zaróżowione, skorzystał z przerwy w rozmowie i zwrócił się do Jakóba, pytając skąd pochodzi czerwona barwa śniegu.
— Słońce — mówił — umalować go jeszcze nie mogło, bo cień właśnie pada na niego w tej chwili. Czyżby tam były jakie żyjące istoty? Ja myślałem, że tak wysoko jest już kres życia roślinnego i zwierzęcego.
— Nie — odrzekł doktór — życie, acz słabe, jest tam jeszcze. Śnieg wieczny, zabarwiają na czerwono owe drobne roślinki, o których ci mówiłem na Krzyżnem. Zwą się one: Pierwotniak krwawy, Haematococcus lacustris Rfski; a znowu inne, Chlamydomonas fluorovirens, barwią na kolor zielonawo żółty. Jednokomórkowe, te roślinki, wyglądają jak kuleczki. A co do zwierząt, to po śniegach wiecznych napotkać można Pchlicę śniegową Deegeria nivalis. Pchły te jednakże nie kąsają.
— Choćby i chciały kąsać, to niemają kogo — mruknął Witold. — Uprawiają one cnotę z potrzeby — a Henryk odezwał się:
— Słyszałem, że tam pod Mnichem istnieje rozpadlina, a w niej skarby zaklęte.
— A ja sądzę — odrzekł Walter — że w skałach tych są naprawdę