Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/390

Ta strona została przepisana.

Zasłużyliśmy, to prawda, przez złości,
By Bóg nas karał plagą surowości,
Lecz kiedy ojciec zngniewany siecze,
Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze“

Anglik drgnął przy pierwszych dźwiękach pieśni, a potem na twarzy jego rozlała się kamienna nieruchomość. Walter siedzący przy nim dotknął z lekka jego ręki: była zimna jak lód.
— Sir Edwardzie— przemówił łagodnie — cygaro znów panu zgasło.
— A... prawda — rzekł, jakby ze snu przebudzony — i z roztargnieniem zapytał. — Czy daleko jeszcze do brzegu?
— Już nie daleko.
— A profesor Strand?
— Nie widać go nigdzie.
— Nie widzę także Sabały.
— Skończył pacierz i wrócił pewnie do schroniska.