Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/394

Ta strona została przepisana.

Po upływie trzech kwadransów ujrzeli ramiona krzyża żelaznego, który tu na skale postawił w r. 1823 biskup tyniecki, Ziegler — i posłyszeli słowa następujące, wymówione znanym, starganym głosem:
— Okwiarujem też ten paciorek Panu Jezusickowi — okwiarujem i polecam, jakby kciał przyjońć; a jak nie, to sie tez ta ś Nim nie sprzecom.
— Sabała! — zawołał Witold rozweselony szczególnym charakterem tego pacierza. Tylko jeden Sabała może się tak modlić! Dawna buta zbójecka z tych słów wygląda!
— Jego głos — wtrącił Jakób.
— Ale Sabałę przecież zostawiliśmy przy schronisku, modlącego się nad brzegiem jeziora!
— A jednak uprzedził nas tutaj! Dobre ma nogi filozof tatrzański. Witajcie Sabała! Jak się to stało, żeście tu przybyli prędzej od nas, kiedyśmy was widzieli niedawno przy schronisku?
Postać odpoczywająca pod krzyżem podniosła się, i Sabała zaczął witać uprzejmie przybyłych, machając kapeluszem. Na twarzy jego nie znać było znużenia, na ustach spoczywał uśmiech napół wesoły, napół figlarny, a z pod sennych powiek błyszczały źrenice czarne, przenikliwe, gęstemi przysłonięte brwiami. Odpowiedział że przy schronisku „zmówił“ paciorek, a tu go przyszedł „okwiarować“ — a szedł laskami świerkowemi rozpostartemi na stoku góry i zbitemi gąszczami kosówki, więc go nie widziano z tratwy.