Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/404

Ta strona została przepisana.

„Oj, jeseć mie matusia,
Oj w korytku lulała;
Wtedy już nad mojom
Skórom narzekała.

Oj, Sablicek zbójnicek,
Oj, siekierecka siostra!
Nie jedna dusycka
Przez niom w niebo posła.

Oj, łapali Sabałe,
Oj, po zielonych bukak,
Ale se wybronieł,
Miał siekierke w rukak.

Oj, pedziała mi ziena,
Oj, ze to moja wina;
Jaze mnie złapali,
Na wysokiej hali.

Oj, dyć se mnie dostali,
Oj, hociaj z tak wysoka,
Bo po mnie posłali
Z pikom zabijoka.“

Ale nim tratwa przybiła do brzegu, przekonano się że płonne było przypuszczenie Waltera. Profesora nigdzie nie spotkano, a Sabała utrzymywał stanowczo, że musi już być daleko od Morskiego Oka.
— Czy dziś wrócimy do Zakopanego? — zapytał Walter.
— Ach, przecież już jest zapóźno na taką drogę! — odrzekł Jakób.
— Tak, ale moglibyśmy nocować w Roztoce.
— Nie możemy wracać bez profesora Stranda — odezwał się Warburton. Jeżeli poszedł na Rysy...?
— To jutro dopiero wróci.
— Albo dziś późnym wieczorem.
Po obiedzie spacerowano i rozmawiano siedząc na ganku. Lady, jak przy stole, tak i tu przyglądała się przez lornetkę Henrykowi i snać znowu się uspokoiła co do niego, zwłaszcza że baronet trapiony niepokojem o Stranda, mało zwracał uwagi na chłopca.
Witold przyniosł Warburtonowi duży piękny, okaz żółtej Goryczki, który zerwał poprzedniego dnia na Świstówce, idąc do Morskiego Oka.
— Sir — rzekł — oto jest Gentiana lutea, której korzeń ma cenne własności lecznicze. Górale się bardzo za nim ubiegają, i uważają za lekarstwo na wszystkie choroby. W rzeczywistości zaś posiada on wła-