Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/405

Ta strona została przepisana.

sności ściągające i pomocne zwłaszcza na wszelkie niedyspozycye żołądka. Korzeń ten namoczony w winie działa energicznie i wzmacniająco.
— Dlaczego mi pan to mówisz? — zapytał Warburton, który o tych własnościach goryczki żółtej słyszał już przy Czarnym Stawie Gąsienicowym.
— Mówię na wypadek, gdyby panu, jako nieprzyzwyczajonemu do naszych potraw litewskich, zaszkodził mój deser.
Baronet utkwił w nim przenikliwe spojrzenie i odrzekł po chwi milczenia:
— Bądź pan spokojny: mam strusi żołądek. Nie takie ja rzeczy jadałem w moich podróżach naokoło świata. Ale co to za kwiatki masz pan zatknięte w dziurkę od guzika? Czy to nie Jaskry czasem?
— Zgadłeś sir, to Jaskry lodowcowe, Ranunculus glacialis, mieszkańce wysokich turni, rosnące na gnejsach. Zerwano je na Miedzianem.
— Ach, to cenna zdobycz: czy możesz mi pan jeden ofiarować?
— I owszem, służę panu. A tu oto Gwiazdosz alpejski, Aster alpinus: niech panu także służy. Wyrasta on na szczytach, na halach i wzdłuż biegu Dunajca.
Zwierciadło jeziora było ciche i nieruchome, ale po niebie pływały obłoczki waty, o których niedobrze wróżyli górale. Gdy nastał zmrok, ujrzano nad Morskiem Okiem pod Rysami, światełko i pokazano je zaraz baronetowi.
— To niezawodnie Strand daje nam znak, żebyśmy tratwę po niego przysłali i dlatego zapalił ognisko — zawołał ucieszony Warburton.
Przypuszczenie było prawdopodobne. Gdy tratwę szykowano, Witold zawołał na górali: