Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/413

Ta strona została przepisana.
XXIX.
RÓŻA BEZ KOLCÓW.

„Za wodospadem, gdzie ściana
Drży popękana,
Gniazdko dla siebie usłała
Ptaszyna mała;
I tam wśród mchów spowinięta,
Tuli pisklęta.“
Felicyan. Odgłosy z gór.

Uroczym zakątkiem jest dolina Strążyska: nie tak przygniatająca ogromem i gotyckiemi kształty kamiennych wieżyc, jak Kościeliska, ale jednak wspaniała i pełna powabów. Jeżeli Kościeliska jest świątynią, której charakter najlepiej się maluje, gdy w niej zamiast organów, pioruny grają hymny, a przyświecają błyskawice — to Strążyska kościołem, w którym ptaszki i pastuszkowie do mszy śpiewają. Tam Bóg i Sędzia Najwyższy przejmuje czcią pełną bojaźni, a tutaj łagodny przebaczający Ojciec budzi w sercu nadzieję i otuchę. Tam czarne smereki bramują ściany skaliste, niby wieńce żałobne, między któremi tu i owdzie błyszczą czerwone korale jarzębiny, jak duże krople krwi widne zdaleka, al tutaj gromady buków, młodych i starych, rozweselają ciemne tło świerkowych lasów, jasną między niemi błyskając zielenią. Kościeliska posiada olbrzymią nawę, wyniosłe wieże i liczne po bokach kaplice, ale nie posiada chrzcielnicy tak wspaniałej jak Strążyska pod Giewontem, który jej daje tło imponujące, a przybrane w roślinność tak