Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/417

Ta strona została przepisana.

motyl, był to krzak róży około pięciu stóp wysoki, okryty kwiatem przepysznej, różowej, prawie purpurowej barwy.
Chłopiec nie namyślając się, rzucił kilka kamieni w wodę i po tak zaimprowizowanym moście przeskoczył na drugą stronę, a serce biło mu jak młotem z pragnienia i niepewności, czy to naprawdę ta, której szukał. Ale to ona była, Rosa alpina! Gałązki jej ciemno-brunatne, nie miały kolców, tylko mały, delikatny meszek.
— Dzięki Bogu! mam ją, mam! — szeptał ze wzruszeniem. — Jakże się sir Edward ucieszy!
Drżącemi rękami zerwał dużą, okrytą kwiatem gałązkę, i zdjąwszy kapelusz założył za wstążkę, którą był opasany. Myślał chwilę, czyby nie wykopać krzaka z korzeniami, ale nie miał z sobą łopatki żelaznej, którą możnaby go wyjąć z gruntu bez uszkodzenia — a przytem, sir Edward może zechce sam dopilnować wyjęcia z wszelkiemi ostrożnościami, aby krzak zniósł bez przeszkody długą podróż po lądzie stałym i po morzu. Do końca doliny, nie miał już Henryk po co iść dzisiaj. Pragnął czemprędzej wręczyć baronetowi cenną zdobycz, i zawrócił z powrotem do Zakopanego.
Szedł ku wyjściu doliny krokiem lekkim, szybkim, bo radość przypięła mu skrzydła. Zaledwie uszedł ze sto kroków, ujrzał kogoś śpiącego w cieniu drzewa. Zdaleka widniały piękne buty ze sztylpami, błyszczące w słońcu, bronzowa aksamitna kurtka i nowy tyrolski kapelusz z piórem, zieloną wstążką opasany. Obok leżał kij alpejski, lornetka na pasku rzemiennym i para pięknych rękawiczek z mankietami, jakich używa się do konnej jazdy. Z tych wszystkich oznak sportowej elegancyi, Henryk domyślił się Dawida, zanim jeszcze zobaczył twarz jego, okoloną puklami jasnych, widocznie fryzowanych włosów: Spał z ręką podłożoną pod głowę, na miękiem posłaniu z mchu, a sny jego niewesołe być musiały, bo czoło marszczyło się chwilami, a twarz przy-