Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/426

Ta strona została przepisana.

przykrą ci jest myśl rozstania się z baronetem, z którym się tak bardzo zaprzyjaźniłeś?
— To prawda — odrzekł szczerze chłopiec. — Mnie samemu jest dziwno, że mogłem tak... tak przywiązać się do obcego człowieka i jeszcze cudzoziemca; ale gdy pomyślę, że go już więcej nie zobaczę, to mi się na płacz zbiera. Bo czy nie prawda, panie, jaki on jest dobry! Interesuje się wszystkiem co mnie obchodzi. Wypytuje się o naszą wioskę, o interesa, o babunię Kasię, o Marysię...
— A babunia, czy nigdy nie wyraziła życzenia poznania sir Edwarda?
— Nie powiedziała tego ani razu, ale widocznie spodziewa się jego odwiedzin, bo ile razy kto drzwi otworzy, zrywa się jakby kogoś oczekiwała, czy obawiała się czego. Gdy wróciliśmy od Morskiego Oka, musiałem jej szczegółowo opowiedzieć nasze przygody, a każde słowo sir Edwarda kazała sobie po kilka razy powtarzać. A potem...
— Cóż było potem?
— Potem modliła się długo i... widziałem że płakała. Babunia jest jakaś niezdrowa: chciałem właśnie dziś iść do pana i prosić, aby ją pan odwiedził. Źle sypia w nocy, zamyśla się często tak, że nie słyszy co się do niej mówi, jest jakaś niespokojna, zdenerwowana i zdaje mi się nawet że zmizerniała.
— Dobrze: dziś będę u was, i zobaczę zarazem jak się ma twoja siostrzyczka. A ciebie co dziś skłoniło do spaceru w Strążyskach?
— Mówili mi pasterze, że widzieli tu różę bez kolców.
— Chciałeś więc ją zdobyć dla sir Edwarda, zanim wyjedziesz z Zakopanego.
— Tak jest — odrzekł z westchnieniem.
— Szukaj więc, pomogę ci.
— Dziękuję panu — odrzekł z pewnem wahaniem — ale to już niepotrzebne. Znalazłem ją.
Doktór spojrzał na chłopca zdumiony.
— Znalazłeś i nie chwalisz się tem przedemną? a wyglądasz taki strapiony i chmurny, jakby cię spotkało nieszczęście! Jabym głośno wołał: Victoria! i potrząsałbym z daleka gałązką zdobytą jak chorągwią, a ty milczysz Henryku! Co to znaczy?
— To znaczy, że moją zdobycz oddałem dobrowolnie komu innemu.
I opowiedział doktorowi całe swoje zajście z Dawidem.
— Postąpiłeś jak prawdziwy gentleman — odezwał się Jakób, wysłuchawszy uważnie. — Jak wyglądała żmija?
— Była szara. Wzdłuż grzbietu miała nakreślony pasek czerniawy, w zygzak połamany i czarne centki po bokach.