Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/432

Ta strona została przepisana.

— Ach, to jest Jaszczur plamisty, Salamandra maculosa. Złowiłem go dziś w Jaszczurówce. Przypatrywały się memu polowaniu, lady Chester i miss Fanny, które tam codzień jeżdżą do kąpieli. Milady pytała mnie, czy nie mam jakich wiadomości o profesorze Strandzie.
— Jakto! więc się nie znalazł?
— Nie, wszelkie poszukiwania okazały się daremne.
— To dziwne!
— No — rzekł nareszcie doktór, spojrzawszy na zegarek — już dziewiąta, czas wracać! Ja też potężnie głodny jestem, bo oprócz szklanki mleka na hali przy Sfinksie, nic jeszcze dziś w ustach nie miałem. Witold rysuje grupę chat z wielkim jaworem przy ulicy Kościeliskiej: umówiliśmy się, że gdy stąd wrócę, pójdziemy razem na śniadanie. Czy chcesz iść ze mną?
— I owszem — odrzekł chłopiec.
Lecz przykrą mu była myśl, że wracając, będzie musiał przechodzić obok róży bez kolców, sam jednak nazwał to dzieciństwem i powtórzył sobie, że jest mężczyzną. Jednak gdy się zbliżali do tego miejsca, zwrócił się nagle do doktora, i rzekł z rumieńcem na licu:
— Proszę pana, ja... ja lubię chodzić różnemi drogami, bo one dają nowe wrażenia. Pójdę tędy przez górę, na stok Regli. Król pasie tam krowy naszego Ślimaka: on mnie tu przyprowadził, więc wskaże mi drogę na Kościeliską do jaworu, gdzie rysuje pan Witold. Ja tam wkrótce będę. Czy dobrze?
— Dobrze, mój chłopcze — odrzekł Jakób, patrząc nań z serdeczną życzliwością. — Słuchaj, wiesz że jestem twoim przyjacielem: powiedz mi szczerze przyczynę, dla której rozdzielasz się ze mną tutaj właśnie?
— Bo — odrzekł chłopiec z lekkiem wahaniem — możebym uległ pokusie i zerwał gałązkę róży alpejskiej; a skoro oddałem ją Dawidowi, zrzekłem się wszelkich praw do niej i nikt nie powinien wiedzieć, że to ja ją znalazłem.
— Domyślałem się tego — odrzekł Jakób, i rozłączyli się. Pod Reglami na zboczy Strążysk, rozległo się wołanie:
— Gwiazdula, Kwiatula, kanyś ty? A hej! Cielusia, pójdzi, pójdź!
A gdy na to wezwanie odpowiedziały dzwonki przybliżających się krów, zabrzmiała piosenka:

„Ojcze mój, ojcze mój,
Gołąbeczku siwy,
Po tela mi dobrze,
Po kielaś mi żywy.“