Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/434

Ta strona została przepisana.
XXX.
PROMIEŃ SŁOŃCA.

„Przez złotawych pyłów rój skrzydlaty
Siany w poniewierce,
W tłach z szafirów, dnieją tkane w kwiaty,
Drżące łąk kobierce“.
Felicyan. Odgłosy z gór.

Jakób szedł, rozmyślając nad wypadkami dni ostatnich.
— Teraz mówił do siebie — gdy do Warburtona dojdzie wieść że panna Katarzyna wyjeżdża z dziećmi, żelazny starzec zdobędzie się na jakiś krok stanowczy... bo że pokochał chłopca duszą całą, to dla nikogo już nie jest tajemnicą.
Minął buki, modrzewie i jodły stojące poważnie przy drodze do Strążysk, minął świerkowy lasek, spuszczający się w dół ku polom, a tak był zamyślony, że nie widział ani bogactwa grzybów rozesłanych po ziemi, ani świeżych kretowisk, ani barwnych porostów na drzewach, ani mchów i paproci w których był rozmiłowany. Z po nad wału usypanego kamieni, pracowicie z pól wyzbieranych, wychylały się dzikie róże, badyle malin i jerzyn, i listowie borówia. Wysmukłe osty i okazałe Tamaryszki, rosły tu rozległemi i zwartemi kępami, a między niemi pachniała górska Bylica, błyskały żółte kwiaty Dziurawca. Owa-