Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/437

Ta strona została przepisana.

Matlakowski przysunął sobie krzesło do okna i zaczął pilnie rysować piórkiem na ćwiartce sztywnego papieru, a w twarzy jego odmalowała się skupiona uwaga. Dzieci stojące za nim, przypatrywały się robocie ojca z ciekawością.
— Nie wiedziałem że pan jesteś także i artystą — odezwał się Jakób, który dotąd stał niepostrzeżony.
— Ach, to pan, kochany panie Jakóbie! — Widzisz, zostałem rysownikiem z konieczności. Tyle rysunków potrzeba do mej książki „Zdobienie ludowe na Podhalu“..! a choć Witkiewicz dużo mi pomógł, dostarczywszy kilka ważniejszych rycin, nie jest to jeszcze wszystko, czego potrzebuję. Nauczyłem się umyślnie rysować piórkiem, bo tylko delikatne pióro może odtworzyć dokładnie te rysy, niby naiwne, a w rzeczy samej subtelne i artystyczne. A że nie znam wcale perspektywy, bo nie uczyłem się nigdy rysować, więc korzystam z każdego promienia słońca w mieszkaniu, żeby przy jego pomocy odtworzyć przedmiot tak, jak go widzę i tym sposobem odnajduję perspektywę.
— Wielka to siła woli i wielkie umiłowanie przedmiotu — powiedział Jakób, patrząc nań z podziwem graniczącym z uwielbieniem.
— Spieszę się — dodał smętnie — bo niewiele mam czasu przed sobą a chcę żeby to co robię, dobrze było zrobione. Akademia Umiejętności obiecuje mi to wydać.
— Wyświadczysz pan prawdziwą przysługę sztuce polskiej i etnografii.
— Ale wiesz pan, to moje porządkowanie motywów tutejszej ornamentyki, nie zadawalnia mnie, jako oparte na czysto zewnętrznej zasadzie. Bez porównania ciekawszą byłaby systematyka na podstawie porównawczej, z uwzględniem materyałów, jakie badania nad ludoznawstwem świata całego i zabytkami sztuk pięknych u starożytnych ludów, nagromadziły. Zestawienie motywów ornamentacyjnych, i motywów muzycznych różnych czasów i różnych ludów, byłoby niezmiernie ciekawe.
— I to z czasem będzie zrobione — wtrącił Jakób.
— Co zaś do zasługi, to tu bez porównania więcej odemnie zrobił Witkiewicz, jako wpływowy pisarz i artysta. Przez swoje stosunki z inteligentną publicznością, potrafił w wielu obudzić ufność, że ta chłopska sztuka to nie żart, ale rzecz poważna. Szafował hojnie rysunkami, planami, radami i szczepił dziwną nowość chłopską wśród panów. A z drugiej strony, dając rysunki i lepiąc modele z gipsu, z gliny, wpływał na rzeźbiarzy i stolarzy, wskrzeszając w nich zamierające już przekonanie, że rzeczy po ich przodkach, to piękne rzeczy, nie „staroświeckie dziady“ — nie „brzydź“, ale rzecz cenna, żywa, mająca przyszłość. Budził na no-