Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/50

Ta strona została przepisana.

— Dach jest widocznie uszkodzony. Gazda powinien go naprawić.
— Właśnie dziś z rana posłałam po naszego gospodarza, i gdym mu pokazała wilgotną plamę na suficie i strugę na podłodze, i opowiedziałam że trzeba było aż łóżko odsunąć, odrzekł mi na to: „Wiecie co? a toście dobrze zrobili!“
Jakób roześmiał się znowu.
— Zdumiałam. Żadnego zakłopotania, powiadam Kubusiowi! Nie przestał ani na chwilę palić swej krótkiej fajeczki; przeciwnie, na twarzy jego był jakiś dobrotliwy uśmiech, jakby pobłażanie dla mnie, że z takiej drobnostki robię wielkie rzeczy! Potem zwróciłam jego uwagę, że w chacie niema najniezbędniejszych rzeczy, że brakuje nawet szafy do sukien, i że jemu samemu o to chodzić przecież powinno, żeby goście byli zadowoleni. Wie Kubuś co mi odpowiedział? „Takie pudło to mnie ta nie cieszy!“ I jakby stał na stopie zupełnej równości towarzyskiej z nami, zasiadł naprzeciw mnie, na tem tu oto miejscu, gdzie siedzisz i zaczął wypytywać o drogę, o zdrowie nasze, z jak daleka przybywamy i tym podobnie, a w obejściu jego przytem była najzupełniejsza swoboda, a nawet powiedziałabym, że pewne poczucie wyższości, jakby występował w roli opiekuna i protektora. Słychane rzeczy!
— Szanowna pani przywykła do tego, że chłopi kłaniają się do kolan i stają u drzwi nieśmiało; ale tu są inne obyczaje, innemi stosunkami wytworzone od wieków. Tu góral nie zależy, ani nie zależał nigdy od dworu, więc i w zachowaniu się jego niema pokory, a jest natomiast swoboda, pewność siebie i szlachetna godność w obejściu. Jest on u siebie panem, i uważa się za zupełnie równego temu, komu wynajmuje dom, a nawet do pewnego stopnia czuje się wyższym, bo tu jest gospodarzem, a my tylko gośćmi. Z pewnym przekąsem nazywa przyjezdnych „kieszonkowymi panami“, podczas gdy on sam czuje się „panem gruntowym“. Obyczaj odmienny, jaki goście z sobą przynoszą, jest mu równie obojętny, jak ich sposób wyrażania się i ich ubiór, z którego się pewnie śmieje. Góral jest sprytny: rozumie, że przyjeżdżający mają więcej od niego wiadomości o świecie i o tem wszystkiem, co się na nim dzieje; ale własne swoje wiadomości uważa za wystarczające dla siebie, a swój sposób widzenia rzeczy, jego zwłaszcza spraw dotyczący, często ma za lepszy od naszego, w czem się rzadko myli. Ztąd wynika, że nie obawia się rozmowy z ludźmi wykształconymi, wygłasza zdania śmiałe i stanowcze, zapuszczając się nawet w długie dysputy. Pogląd ma przytem jasny, sąd zdrowy, stoi też niezaprzeczenie wyżej od naszego chłopa. Ztąd wynika, że taki naprzykład prosty góral jak Wojciech Roj, był serdecznym przyjacielem doktora Chałubińskiego, człowieka wielkiego rozumu i olbrzymiej wiedzy.