Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/60

Ta strona została przepisana.

— Profesor Strand, znakomity naturalista, utrzymuje że istnieje; powiedział nam wczoraj nawet jej nazwisko i dał wskazówki, gdzie jej szukać: zowie się Rosa alpina.
— A więc Kubuś widział tych Anglików i rozmawiał z niemi? — pytała panna Katarzyna.
— Odpoczywaliśmy właśnie we trzech po wycieczce, w chacie Parzonki na Starej Polanie, gdy oni tam przybyli, szukając schronienia przed burzą. Zepsuło im się koło u karety i nie mogli dalej jechać. Tam nawet z konieczności zanocować musieli z całym dworem.
— Proszę pana — spytał Henryk — jeżeli ona nazywa się alpina, to dowód, że ojczyzną jej są Alpy. Czemuż jej ten baronet w Alpach nie szuka?
Jakób wzruszył ramionami.
— Pańska fantazya! — odpowiedział. — Wreszcie baronet chce się przekonać, jak daleko sięga rozprzestrzenienie tego kwiatka.
— W jakim wieku ten pański baronet? — spytała babunia Kasia.
— Może mieć lat siedmdziesiąt, ale trzyma się doskonale.
— Osobliwy człowiek... W tym wieku gonić za różą!
— Posiada on podobno słynny na całą Anglię zbiór róż przy swym zamku, bo jest wielkim tych kwiatów miłośnikiem; tylko mu róży bez kolców brakuje. Chce mieć zbiór zupełny.
— Czy to bogaci ludzie? — pytała dalej.
— Tak się zdaje, z objętości kufrów i wykwintnych przyborów podróżnych, wreszcie z licznej służby, jaką z sobą przywieźli. Profesor Strand zna ich i utrzymuje, że tam jest kolosalna fortuna, tylko baronet nie ma jej komu przekazać.
— A czyż nie ma dziedzica w prostej linii?
— Nie.
— Biedny — szepnęła — szczerze go żałuję. Umierać bezdzietnie, to bardzo smutno.
— A może ten baronet szuka skarbów ukrytych w górach, a róża bez kolców jest tylko pozorem dla osłonięcia prawdziwych jego zamiarów, dla odwrócenia od nich uwagi? — wtrącił Henryk. — Czy pan nie przypuszcza tego?
— Skarbów zbójeckich może? — powtórzył, śmiejąc się Jakób. — O, nie, możesz być tego pewny! Gdyby szukał skarbów, to w takim razie mielibyśmy tu już jakieś Towarzystwo angielskie, rozporządzające kapitałem zebranym przez akcye, i spółka ta sprowadziłaby tutaj cały sztab inżynierów i górników. Nie, baronet nie szuka skarbów, jest on dość bogaty; a czy co innego chce tu jeszcze znaleźć oprócz róży, tego nikt nie wie. Zresztą, ludzie mają rozmaite o skarbach pojęcia. Jest tu jeden uczony przyrodnik, dla którego skarbem najcenniejszym jest pe-