Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/61

Ta strona została przepisana.

wne, bardzo małe zwierzątko, znajdujące się podobno w jednem z tutejszych jezior, bo dla niego tu przyjechał, i zaręczam że nie oddałby go za trzos złota.
— A pan, panie Jakóbie, czy także szukasz czego?
— Zbieram rośliny lecznicze, z których zielnik sobie układam. Gdybym — dodał, spoglądając z wyraźną intencyą na Henryka, do tych poszukiwań znalazł towarzysza, któryby mi w układaniu i suszeniu pomagał, zabrałbym go chętnie z sobą na wycieczkę. Może przypadkiem znajdziemy i różę bez kolców...
— Niech pan mnie weźmie! — zawołał gorąco Henryk — będę panu gorliwie pomagał. Ja umiem zbierać i suszyć rośliny. Robiłem to nieraz.
— Niech pan i mnie zabierze! — prosiła, składając ręce dziewczynka — ja będę panu wynajdywała najśliczniejsze kwiaty.
— Moje dziecko — odrzekł pan Jakób — botanika nie zna kwiatów pięknych, ani brzydkich. Dla niej wszystkie są godne podziwu, bo wszystkie są cudownym tworem Bożej ręki.
— A mnie starą chcecie samą tu zostawić! — odezwała się babunia Kasia z pewnym żalem. — Weźcie i mnie. Pójdę z wami tak daleko, jak tylko będę mogła. Ale ja bardzo niewiele mogę, mój dobry Kubusiu, najwyżej jakiś mały spacer... Na wycieczki się nie wybieram. To nie na mój wiek, ani na moje siły; nogi mi nie dopisują. Henryś niech podziwia te cuda! Odprowadzimy was obie z Marysią kawałek drogi i wrócimy, bo i to moje dziewczątko nie może się męczyć — dodała, gładząc z miłością ciemną główkę. — Doktór zabronił.
Dziewczynka zaczęła płakać.
— Nie płacz, dziecko — mówiła, tuląc ją panna Katarzyna; — i jabym też chciała z wysokiego szczytu zobaczyć kawał świata i oglądać te wszystkie cudowności, o których się nasłuchałam, ale trudno: jak nie można to nie można! Jeżeli tutaj u podnóża gór jest tak pięknie, jakże tam dopiero być musi! Słyszałam, że ci, co chodzą bardzo wysoko, widzą obłoki czołgające się u stóp swoich. Czy to prawda Kubusiu?
— Więcej jeszcze, szanowna pani: widzą nieraz nad sobą czyste niebo, podczas gdy poniżej ich stóp szaleje burza i biją pioruny.
— Ach, panie, to musi być wspaniałe! — zawołał Henryk. — Boję się piorunów, ale chciałbym to widzieć!
— O tak — odrzekł Jakób — kto nie był choć na jednym szczycie i nie zajrzał w łono gór, ten o ich piękności nie może mieć żadnego wyobrażenia. Ja także jestem doktorem i zdaje mi się, że ruch umiarkowany na świeżem powietrzu, może tylko na dobre wyjść panience. Zresztą, są sposoby ułatwiające odbywanie wycieczek osobom słabym: wózki góralskie dość daleko podwożą w górę, a koniki przyuczone do