Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/64

Ta strona została przepisana.
V.
PORTRET BEZ RYSÓW.

Rozkoszna, jedyna,
Pochmurna dolina,
Dla całych Tatrów ponęta —
Lecz lasy i skały,
Wkrąg ją opasały,
I bramą z głazów zamknięta.
Goszczyński. Sobótka.

Panna Katarzyna, pomimo że pragnęła przyjrzeć się górom zblizka, jednakże ze względów na koszta, wymawiała się od wycieczek i utrzymywała, że wystarczy jej patrzeć na nie z Zakopanego. Ale od czasu, gdy pan Jakób zaprowadził całą rodzinę na Gubałówkę, wygodną, łatwą drożyną, gdzie staruszka mogła co chwila odpoczywać na trawie w cieniu drzew — i ztamtąd pokazał jej całe Tatry w chwili, gdy zahód słońca malował je na różowo, tak została oczarowana tym widokiem, że sama zapragnęła obejrzeć Kościeliską dolinę, o której słyszała, że jest „perłą Tatr“ najpiękniejszą, i że do niej wózkiem wygodnie można dojechać.
Wyruszono więc o dziesiątej rano przy pięknej pogodzie. Panna Katarzyna włożyła czarny słomkowy kapelusz z dużem rondem, i popielatą perkalową suknię świeżej daty, w której jej było bardzo ładnie, a Marysia w ponsowej, kretonowej sukience, której odblask zabarwił nieco jej bladą twarzyczkę i w pasterce z białej słomki, wyglądała jak piękny polny mak ze złotą główką, i nie osiadała się z radości, że jedzie.