Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/77

Ta strona została przepisana.

ła tam tylko prosta buda z desek. Turyści w niej zazwyczaj odpoczywali i posilali się, a górale mieli przystanek dla wozów. Dziś już trzy wózki tam stały, a konie odprzężone jadły owies z uwiązanych na karkach płóciennych woreczków. Nieopodal na trawie rozłożeni woźnice, palili tytuń z krótkich fajeczek, rozmawiając wesoło.
— Są już goście w dolinie i raniej wstali od nas — zauważył pan Jakób.