Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/78

Ta strona została przepisana.

Po krótkim odpoczynku wyruszyli wszyscy wraz z Jaśkiem, który napoiwszy konie i nasypawszy im owsa, zostawił wóz pod opieką znajomych górali i ofiarował się za przewodnika.
Skały zwężające się w tem miejscu, tworzą najwspanialszą, jak można sobie wyobrazić, bramę. Skorzystało z tego położenia Towarzystwo Tatrzańskie, pragnąc uczcić pamięć Kraszewskiego, który niegdyś, jak tak samo Goszczyński, szukał w Tatrach zdrowia i wypoczynku — i umieściwszy w skale marmurową tablicę z odpowiednim napisem, nadało temu miejscu nazwę „Bramy Kraszewskiego“. Żeby odczytać napis na tablicy, trzeba przejść kładką przez potok. Z tej strony widzi się tylko wspaniałą bramę, z tamtej przez bramę otwartą spogląda się w krainę czarowną.
— Teraz możecie patrzeć do woli i podziwiać — rzekł Jakób, gdy przeszli na drugą stronę potoku.
Spełniło się to, co przepowiedział. Tyle wyszafowano słów na wyrażenie zachwytu przy wjeździe na Kirę i przy „Bramie Kantaka“, że teraz ich brakło na razie, bo widok jaki mieli przed oczyma, przeszedł wszelkie oczekiwania. Wszyscy stali milczący i zdumieni. Panna Katarzyna pierwsza przemówiła, składając ręce.
— Najświętsza Panno Ostrobramska, jakżeż tu pięknie! Mój dobry Kubusiu, ja nawet nie domyślałam się w Miratyczach, że są na świecie takie cuda!
Doktor uśmiechnął się.
— Żeby tylko dopisała nam pogoda — wyrzekł, patrząc na pływające po niebie, białe, rzadkie obłoczki, nakształt waty. Niektóre z nich zaczepialy się o szczyty piętrzącej się turni i rozdzierały. — Wieść niesie, że rzadko komu udaje się widzieć dolinę Kościeliską bez deszczu. Żałowałbym, gdyby tak dzisiaj być miało, bo choć ona zawsze jest piękna, ale dla uwydatnienia wszystkich jej uroków, potrzeba koniecznie słońca. Goszczyński o niej mówi:

Rozkoszna jedyna,
Pochmurna dolina,
Od całych Tatrów kochana.
Lecz na niej mgły gęste
I deszcze w niej częste,
Dolina często spłakana.

— Będzie lało, ino nie zara — wygłosił filozoficznie Jasiek.
— A kiedy? — zapytał Henryk.
— Ku wieczorowi.