Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/83

Ta strona została przepisana.

Nad brzegami strumienia, zraszane pianą jego kryształowych kaskad, rosły wysokie, dumne Naparstnice, ukazujące żółte naparstki koron i ponure Tojady, przyodziane w fijolety. Rosły rozmaite Dzwonki i Goryczki, błękitnemi z pośród traw i mchów patrzące na przechodniów oczyma i białe wysmukłe Ciemierzyce.
Henryk i Marysia z niemilknącemi okrzykami radości, zrywali piękne kwiaty, a dziewczynka miała już tak wielki pęk, że nie mogąc go objąć w dłoniach, obiema rękami przyciskała do piersi.
— Jaki ładny, oryginalny mech! — zawołał chłopiec, wskazując na puszyste pokrycie skały, gdy przystanęli na chwilę.
— To nie jest mech — odrzekł Jakób: — w szczelinach skalnych sadowić się lubią przedewszystkiem drobnolistne roślinki, o darnistym wzroście. Te, które tu widzisz, żyją zawsze wspólnie i tem się odznaczają, że liczne ich łodygi łącząc się z sobą, chłoną chciwie wilgoć, którą nasycone niby gąbka, długo przechowują. Trzeba widzieć te darninki na wiosnę, gdy się barwnem pokryją kwieciem! Ja je widziałem i powiem, że niczem przy nich perskie kobierce, taka tu puszystość, takie bogactwo zachodzących na siebie kolorów, taka fantazya w rysunku!
— Jak się nazywają te roślinki?
— Lepnica bezłodygowa, Naradka, Mokrzyca modrzewiolistna, Piaskownica rzęsowata, Cherberka rozchodnikowa, albo Ożobin i kilka innych.
— A te większe okrągławe liście z czerwonym spodem, tak podobne do liści Cyklamenów?