Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/90

Ta strona została przepisana.

— Tak, jest wyraz — powtórzyła — wieje z niej smutek bezdenny.
— Jest coś zagadkowego w tym człowieku — mówił malarz. — Patrzyłem na niego, gdy stał przy Pisanej; byłem bardzo blizko, ale nie widział mnie. Rozglądał się w napisach, jakby one mogły interesować cudzoziemca! wreszcie zatrzymał wzrok na cytacyi znanego wiersza Pola, którą wyrył ktoś w samym środku:

A czy znasz ty, w której stronie
Takich jezior takie tonie;
Takie chmury na górami,
Takie niebo nad chmurami!

Otóż, oczy jego szły w kierunku wiersza, od początku do końca, jakby czytał; uważałem to dobrze.
— Pewnie się panu zdawało... — powiedział doktór zamyślony. — Czy profesor był razem z baronetem? Widziałem podpis jego na skale, obok ich podpisów.
— Tak, poszli razem w kierunku Pysznej. Idę za nimi, może mi się lepiej powiedzie. Chodź pan zemną!
— Nie jestem sam — szepnął Jakób.
— Ależ idź, idź Kubusiu — prosiła panna Katarzyna, domyśliwszy się tych słów — i zabierz z sobą Henryka. Jasiek zostanie z nami i zaprowadzi nas do schroniska. Czy prędko będziecie z powrotem?
— Nie umiem pani tego powiedzieć: ale gdybyśmy wrócili przed zachodem słońca, niech panie siadają na wóz i wracają do Zakopanego, bo wieczory w dolinach bywają chłodne, a chłód może zaszkodzić Marysi. My z Henrykiem towarzyszyć będziemy panu Witoldowi i choćby nas długo nie było widać, niech pani o nas będzie zupełnie spokojną.
— Wiem, że pod opieką twoją nic mu się złego nie stanie — odpowiedziała. — Ufam ci zupełnie, Kubusiu. Do widzenia.
Marysia miała ochotę rozpłakać się, że nie idzie także na wycieczkę, ale Henryk jej szepnął do uszka, że babunia Kasia nie mogłaby tak tu zostać bez żadnej opieki — i to nietylko łzy dziewczynce wstrzymało, ale napełniło ją zadowoleniem, iż jest tak ważną i poważną osobą, że może nawet opiekować się starszymi od siebie.
Obie z babunią przeprowadziły wzrokiem trzy oddalające się postacie, a gdy zniknęły na zakręcie wijącej się pod skałą drożyny, staruszka spostrzegła, że szkic malarza pozostał w jej ręku.