Strona:Zofja Żurakowska - Trzy srebrne ptaki.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.
NIEGOŚCINNA BRAMA I ZŁOWROGI PIES.

Idąc bokiem wąskiej drogi, Krzysztof prawie zapomniał o tem, że ma przed sobą cel, do którego dąży. Sprężyste, mocne, wyćwiczone nogi niosły go równo i szybko poprzez posrebrzaną dolinę, ku wzgórzom, a ten marsz w ciszy poczynającej się nocy jesiennej, sprawiał chłopcu rozkosz niewymowną.
Światełka wsi i letniska zostały już daleko w dole, psy nawoływały się z jednego krańca osiedla w drugi, frasobliwym, jednostajnym, upartym skowytem.
Od strony chat dogonił Krzysztofa wóz w parę koni.
Chłop wysoki i czarno zarośnięty, w płaskim, słomkowym kapelusiku na długich włosach i w huculskim kożuszku na ramionach, zrównawszy się z idącym chłopcem, przyjrzał mu się uważnie.