jedząc owoce, i nie obserwując zbytnio zgłodniałego podróżnika, za co był im szczerze wdzięczny.
Sylwja opowiadała głosem spokojnym, że w Domu Trzech Wież nikogo niema, prócz nich, dziadka, oraz służącego Łukasza i żony jego Bonisi, którzy już dawno śpią. Jutro, jeśli dziadek pozwoli, oprowadzą go po domu i ogrodzie, choć nic tu niema ciekawego. On, Krzyś, który żyje w świecie, nie znajdzie na wzgórzu Trzech Wież nic godnego uwagi. Szkoda, że się daremnie trudził.
— Wcale nie szkoda! — krzyknęła Aglae, ale zaraz umilkła, powstrzymana jasnym wzrokiem siostry. Potem każda z dziewczynek wzięła jedną ze stojących na kredensie świec, Lidja wręczyła Krzysiowi dla niego przeznaczony lichtarz i poszli wszyscy długim, ciemnym korytarzem.
Lidja otworzyła pierwsze drzwi na prawo i wpuściła Krzysia do dużego pokoju, w którym pachniało jabłkami.
W ogromnym łóżku pod spłowiałym baldachimem Krzyś nie miał nawet czasu zastanowić się nad tem wszystkiem, co go spotkało, gdyż natychmiast zasnął.
Strona:Zofja Żurakowska - Trzy srebrne ptaki.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.