tylko twarz jego może się ułożyć. Okrągła, dwunastoletnia osoba, przystrojona była w dosyć obcisłe atłasowe spodeńki papuziego koloru, mocno znoszone, a na ramionach miała coś w rodzaju obszernego fraczka barwy fioletowej.
Wtenczas to Krzyś przeżył najgorszą chwilę swego życia. Śmiech go rozsadzał, pchał się z niego jak para z kipiącego kotła, a skupiona, baczna mina młodej Aglae ostrzegała, że jeśli mu ulegnie — koniec tak pięknie nawiązującej się przyjaźni.
Szli, milcząc, bardzo zarośniętą ścieżką w dół parku. Dopiero po chwili Aglae, jakgdyby sobie samej tłumacząc, rzekła raz jeszcze, z miną pełną godności.
— Nie mogę włazić na drzewa w krynolinie, to darmo. A nosimy krynoliny, gdyż tak się nam podoba.
I nagle, ulegając nieposkromionej pokusie, z błyskiem w oczach zapytała:
— A tam, na dole, jak się teraz ubierają dziewczynki?
— Na dole i wszędzie — odpowiedział Krzyś, starając się nie okazać zdziwienia — dziewczynki noszą sukienki krótkie i dosyć wą-
Strona:Zofja Żurakowska - Trzy srebrne ptaki.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.