Strona:Zofja Żurakowska - Trzy srebrne ptaki.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

skiego: Stara baśń — ale to już bardzo nudna książka i nie warto jej czytać, skoro się ją umie na pamięć.
Naokoło drzewa począł się kręcić Jakobin, a wślad za nim ukazała się Lidja.
— Aglae, — powiedziała, podnosząc głowę — dlaczego nie sprzątnęłaś ze stołu po śniadaniu Krzysia? Prosiłam cię o to.
— Owszem, sprzątnęłam — odparła dziewczynka z przekonaniem w głosie. Krzysztof obrzucił ją krytycznym wzrokiem.
— Więc jakim sposobem wszystko stoi na stole? a nawet Jakobin wyjadł resztę szynki.
— Skądże mogę wiedzieć? — z irytacją krzyknęła Aglae. — Ja poskładałam i nawet zamknęłam kredens. Poskładałam.
— O, mój Boże! Aglae... zlituj się...
— Poskładałam — uparła się ze łzami w oczach zdumiewająca osóbka. — Jestem pewna, że to Królowa Madagaskaru powyjmowała wszystko z powrotem, żeby mi zrobić na złość!
Lidja załamała ręce i nie znajdując odpowiedzi na tak bezwstydną insynuację, zawróciła w stronę domu i uciekła szybko, zatykając uszy.
— Widziałam nawet jak niosła cukiernicę! — krzyknęła za nią młodociana kłamczyni, głosem nabrzmiałym łzami.