Strona:Zofja Rogoszówna - Pisklęta.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.
108

Od ciężkich zmartwień, najdalej ucieka się na okręcie!
Rozmowa z mamą tak silnie utkwiła w pamięci Haluni, że zaraz nazajutrz skłoniła ją do zrobienia ogólnego przeglądu ludzików. Ludziki żyły przeważnie w stadłach małżeńskich, a ze słów mamuńki wywnioskowała Halunia, że jeżeli w małżeństwie niema dzieci, to robi się niezgoda, i mąż i żona są nieszczęśliwi. Tatusiowi i mamusi to dobrze, że dostali Halunię na zawsze. Niechby tak u nich się zrobiła niezgoda, to mamuńka zmartwiłaby się chyba, a Halunia dopiero jak! Tatuśko także, tylko-by tak nie pokazywał po sobie. Tatusie zawsze tak nie pokazują.
No, z murzynem i murzynką niema kłopotu. Mają swoje murzyniątko tak, jak tatuś i mama Halunię; Piękna Tup-Tup i Patataj dostali niedawno dwanaście dziewczynek i dwunastu synków, wyciętych z kartonu przez mamę. Jeszcze tylko wąsaty ułan i panienka...
Że też Haluni nigdy na myśl nie przyszło postarać się dla nich o jakie dziecko. Kto wie, może z niezgody zgubił wąsaty ułan kapelusz ze wszystkiemi włosami, a panienka zawsze głową na jeden bok trzęsie. Niechby tak teraz panienka „ożeniła się z innym ułanem“, toby wąsatemu było smutno dopiero. Wujciowi się przynajmniej została suczka pani Migdałowa i małe, grube szczeniątka, a wąsaty ułan coby miał? nic.
Nie tracąc czasu, Halunia owija głowę w długi mamin woal i przerzuciwszy dwa końce przez ra-