Strona:Zofja Rogoszówna - Pisklęta.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.
118

i nagle wydziera się z jej piersi serdeczne westchnienie nad niedolą zegara, który nigdy się spać nie kładzie, tylko zawsze tak chodzi i chodzi, i chodzi.
I z tym westchnieniem na rozchylonych usteczkach zasypia.