Strona:Zofja Rogoszówna - Pisklęta.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.
29

— Jendruś, a pódź ino do tatusia, będziemy jeść — zawołał na małego.
Jędruś ani się ruszył.
— Wojtek, zaźryj ino, pewnikiem Jendruś chycił kaczątko i zadusi, jak tamto, com je wczoraj ledwo odratowała.
Jędruś usłyszał słowa mamy i mocniej przycisnął do siebie swój skarb:
— Ne! tiutka moja! — krzyknął płaczliwie.
— Ej, Jendruś, oddaj tiutkę po dobremu, bo dostaniesz — zagroziła matka, stawiając miskę na stole.
— No chodź, Jendruś, chodź, pokaż tiutkę tatusiowi — pokojowo przemówił Wojciech.
Jędruś spojrzał na matkę, potym na ojca i widocznie do tatusia poczuł więcej zaufania, bo mocno w koszulinie przytrzymując swoją zdobycz, okrążył Jagnę zdaleka i podszedł do Wojciecha.
— Tiutka moja — rzekł, niespokojnemi oczkami patrząc na tatusia.
— Twoja, twoja, synusiu, pokaż ją ino tatusiowi — odparł Wojciech i rozchylił koszulkę dziecka.
Hyc! hyc! i pod same nogi Jagny wyskoczyła ogromna ropucha.
— Jezusie najsłodszy! — wrzasnęła kobieta, odskakując na środek izby.
— A to ci se piękną tiutkę znalazł — zaśmiał się serdecznie Wojciech.
— Wojtek, zabier ją! Zabier na łopatę i ciśnij do pola! patrzeć na to szkaradztwo nie mogę! — wołała Jagna, bojąc się zbliżyć do stołu, przy któ-