Strona:Zofja Rogoszówna - Pisklęta.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.
79

tu może obejrzeć od trzewiczków i pończoszek, aż po włoski rozplecione na „lwią gzywę“, unoszące się dokoła głowy, jak lekki puchowy obłok. Haluśka z lustra ma na sobie duży koronkowy kołnierz i króciutką, ledwie do kolan sięgającą sukienkę z ciemnego aksamitu, przewiązaną nizko skórzanym paskiem. Minkę ma bardzo uroczystą, rączki trzyma daleko od siebie i naprzemian to się uśmiecha, to krzywi buzię, żeby się przekonać, czy jest Halusią naprawdę. Bo mamunia powiedziała, że Haluśka wygląda na chłopczyka, i Haluśka jest bardzo ciekawa, czy jak ją tatuś zobaczy, nie pomyśli, że z Haluśki się zrobił synek. Halusia sama siebie poznać nie może, a cóż dopiero tatuś, który jej od niedzieli nie widział i wcale nie wie nawet, że mamunia uszyła Haluśce nową sukienkę z aksamitu.
Tylko, że z tatuśkiem, to się nigdy nic nie wie. Powie „przyjadę“, a jak się wszystko przygotuje, to nie przyjedzie, a innym razem, kiedy powie „napewno nie“ i nic się nie przygotuje, to właśnie przyjedzie i jeszcze dużo wujciów przywiezie ze sobą. Wtedy jest bardzo wesoło i przyjemnie, ale byłoby jeszcze przyjemniej, żeby wszystko było przygotowane.
Mamuńka tak samo mówi.
Ale czasem tatuś przyjedzie i od rana jest w domu, a Haluni się zdaje, że jakby go nie było. Wtedy jest bardzo przykro, bo Halunia tak się cieszyła, tak czekała przybycia tatuśka, a tatuś tylko mamuńkę pieści, z mamuńką rozmawia i o takich rzeczach, które zupełnie nie zajmują Haluni. Albo cho-