Strona:Zofja Rogoszówna - Pisklęta.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.



III.
Baranusia.

Śmierć jako następstwo starości i braku zębów jest wprawdzie zjawiskiem zupełnie naturalnym, jednakowoż Halunia nie lubi pogrzebów.
Zdarza się, że kiedy bawi się przed domem, dosłyszy zdaleka żałosny, jękliwy śpiew...
Biegnie wtedy pod otwarte okno i woła przyciszonym głosem:
— Mamuśko! Pogzeba!
I przyciśnięta do muru, zatulając rączkami buzię, patrzy z pod zesuniętych brewek na przesuwającą się wolno wzdłuż sztachet gromadę zawodzących smutnie bab i chłopów, patrzy na człowieka, niosącego czarny krzyż, i żałobne, trzepiące się na wietrze chorągwie.
I patrzy na trumnę, leżącą na wozie, a w szafirowych jej oczach przebija się wyraz zaciekawienia i niepokoju.
— Jak ja nie lubię takiej pogzeby — rzekła raz, kiedy już kondukt pogrzebowy znikł na zakręcie drogi.