Strona:Zweig - Amok.pdf/145

Ta strona została uwierzytelniona.

wygrała. Lajos postawił na dobrego konia. A więc moja złośliwość pozbawiła nawet pieniędzy małżonka pięknej pani; odrazu wrócił mi dobry humor, zajmowała mnie tylko myśl, na jaką szkodę naraził go mój flirt z jego żoną. Obejrzałem dokładnie niebieską tekturową karteczkę: był to bilet „Zwycięstwo” na dwadzieścia koron, Lajos postawi na „Zwycięstwo”. Mogła z tego być pokaźna sumka. Nie myśląc dłużej, szedłem, podrażniony ciekawością i dałem się popychać przez spieszące się tłumy aż do kas. Zostałem wtłoczony w jakiś „ogonek”, podałem kartkę, a czyjeś dwie kościste ręce podsunęły mi na marmurowej płycie dwadzieścia sztuk papierowych dwudziestokoronówek.

W tej chwili, kiedy mi podano pieniądze, prawdziwe pieniądze, dziewięć niebieskich papierków — śmiech uwiązł mi w gardle. Doznałem nieprzyjemnego uczucia. Mimowoli usunęłem się, żeby nie dotknąć tych obcych pieniędzy. Najchętniej byłbym zostawił je na marmurowej płycie, ale za mną tłoczyli się już ludzie, niecierpliwili się, żeby im wypłacono ich pieniądze. Nie pozostało mi nic innego, jak z niemiłem uczuciem, wzdrygającemi się palcami wziąć te papierki, palące, jak niebieskie płomyki pod ręką, którą mimowoli trzymałem od siebie zdaleka, tak jakby ta ręka, która je wzięła, nie należała do mnie. W tej chwili przejrzałem całą fatalność sytuacji. Mimowoli z żartu zrobiło się coś, co nie powinno się było zdarzyć porządnemu człowiekowi, dżetelmenowi, porucznikowi rezerwy — i nie ważyłem się nawet przed sobą samym nazwać to postępowanie właściwem mianem. Bo nie były to

141