Strona:Zweig - Amok.pdf/221

Ta strona została uwierzytelniona.

przeszło, było teraz moim jedynym celem: ofiarować Ci siebie, oddać się Tobie.
W mojem otoczeniu myślano, że jestem bojaźliwa, nazywano mnie nieśmiałą (nie zdradziłam nikomu mojej tajemicy). Ale żelazna wola wzrastała tymczasem we mnie. Wszystkie moje myśli i pragnienia były wytężone w jednym kierunku: wrócić do Wiednia, powrócić do Ciebie. I udało mi się postawić na swojem, jakkolwiek niedorzecznem i niezrozumiałem mogło się to wydawać innym. Mój ojczym był zamożnym człowiekiem i uważał mnie za własne dziecko... Ale ja nie przestawałam nalegać na to, że chcę zarabiać na siebie i osiągnęłam mój cel nareszcie, pojechałam do Wiednia, do krewnych, i objęłam posadę ekspedjentki w wielkim magazynie konfekcji damskiej.

Domyślisz się pewnie, dokąd pobiegłam najpierw, przyjechawszy — nareszcie! nareszcie! — do Wiednia pewnego mglistego, jesiennego wieczoru? Zostawiłam kufry na dworcu, a sama wpadłam do tramwaju — jakże pomału jechał, jak niecierpliwił mnie każdy przystanek — pobiegłam przed nasz dom. Twoje okna były oświetlone, serce mi zabiło! Dopiero teraz zaczęło żyć dla mnie to miasto, które w pierwszej chwili wydawało mi się tak obce, tak bezmyślne... Dopiero teraz zaczynałam żyć, kiedy Ciebie poczułam blisko, Ciebie, moje wieczne marzenie! Nie przeczułam, że w rzeczywistości byłam teraz równie daleka od Ciebie, jak przedtem, kiedy byłam jeszcze za górami, lasami, rzekami, teraz, kiedy tylko cienka, oświetlona szyba Twego okna dzieliła Ciebie od mojego roziskrzonego wzro-

217