Strona:Zweig - Amok.pdf/97

Ta strona została uwierzytelniona.

do mego serca i pozostał w niem. Przez jedną, dwie sekundy, podczas których czułem się bezsilnie porwany czarnym magnesem jej źrenic, zatrzymała swój wzrok na mnie, a ja wstrzymałem oddech. Poczem przeszła obok mnie. I w tej chwili czułem, jak krew tryska we mnie, jakby z rany, i wzburzona przechodzi przez całe ciało.
Co — co to było? Zbudziłem się nagle. Czy gorączka mieszała mi tak wszystkie zmysły, że w przelotnem spojrzeniu przechodzącej dziewczyny tak się całkowicie zgubiłem? Ale zdawało mi się, żem wyczuł w tem spojrzeniu to samo ciche szaleństwo, tę samą bezrozumną, schnącą z pragniania żądzę, która mi się teraz ukazała we wszystkiem, blasku czerwonego księżyca, w łaknących wargach ziemi, w krzyczącej męce zwierząt, tę samą, która we mnie drżała. Ach, jak bałamutnie mieszało się wszystko podczas tej dusznej, fantastycznej nocy, jak wszystko roztopione było w tem jednem uczuciu oczekiwania i niecierpliwości. Czy ja byłem obłąkany, czy świat?

Poszedłem za nią do czytelni. Usiadła tam z rodzicami i zagłębiła się w fotelu. Jej wzrok był niewidoczny pod napół przymkniętemi powiekami. Czytała książkę, ale nie wierzyłem jej, że czyta. Byłem pewien, że jeżeli czuła tak samo, jak ja, jeżeli cierpiała wraz z bezmyślną męką duszącego się świata, nie mogła odpoczywać w cichych rozmyślaniach i że to było tylko chowaniem się, ukrywaniem przed obcą ciekawością. Usiadłem naprzeciw niej i wlepiłem w nią oczy; czekałem daremnie i gorączkowo, czy nie wróci to spojrzenie, któ-

93