Strona:Zygmunt Gloger-Słownik rzeczy starożytnych.djvu/13

Ta strona została skorygowana.

cyi i dopiero za Jana III. zwrócono ją krajowi, część zaś miała zatonąć na morzu, a jeszcze za naszych czasów, przez starania osób prywatnych, odebrano trochę dokumentów ze Sztokholmu. Niezależnie od Metryki koronnej, przechowywane było na zamku krakowskim archiwum sekretne królów polskich, w którem znajdowały się traktaty, uchwały rozmaite i korespondencye z dworami zagranicznymi. W r. 1618 dwaj księża Łubieńscy, z polecenia Zygmunta III, dopełnili spisu tego archiwum, podług którego znajdowało się w niem samych pargaminowych dyplomatów sztuk 3110, oprócz fascykułów, czyli plik zwyczajnej korrespondencyi królewskiej. W r. 1764 archiwum to z woli sejmu zostało przewiezione z Krakowa do Warszawy. O archiwach sądowych pierwszą wzmiankę mamy w statutach warteńskich pod r. 1423. Trybunały główne nie miały wcale własnych archiwów, ale papiery swoje po każdej kadencyi trybunał piotrkowski składał pisarzowi ziemskiemu w Sieradzu, a lubelski pisarzowi lubelskiemu. Podobny zwyczaj miały i trybunały litewskie. Wogóle sądy staropolskie, tak jak późniejsze prawodawstwo napoleońskie, nie lubiło wiele pisać. Akta procesowe składały się: 1) z Rejestru, czyli księgi wpisowej, 2) Sentencyonarza, czyli protokółu sesyjnego i 3) Dekretarza, w którym pisarz sądu ze słów wyrzeczonych na sesyi, pisał wyrok w całej obszerności. Taką samą oszczędność papieru i czasu widzimy w procedurze francuskiej. Sądy grodzkie i ziemskie, przyjmujące z obowiązku do akt swoich wszystko, co im tylko kto wpisać kazał, miały archiwa obszerniejsze, zwykle w izbach sklepionych i ogniotrwałych zakładane. Starostowie grodzcy obowiązani byli pomieszczenia odpowiednie, gdzie ich nie było, budować, a gdzie już były, w dobrym stanie utrzymywać. Podkomorzowie, wojewodowie, a nawet ministrowie wydawane przez siebie dokumenta ważniejsze, oddawali do archiwów sądowych, a tylko papiery mniejszej wagi mogli zatrzymywać u siebie.