Strona:Zygmunt Hałaciński - Złośliwe historje.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

W mieście powiatowem obok Kapcanowa było smutno, bo zbankrutowała tam wielka krajowa fabryka mydła, ale teraz jest weselej i gwarniej.
Budynki przerabiają na wielką krajową fabrykę guzików, a że okazały się za małe, więc dobudowano jeszcze dwa skrzydła, bo jak słusznie pan Dominik zauważył, nawet wrona o jednem skrzydle nie poleci, a cóż dopiero fabryka.
Obliczenie wypadło dobrze i zupełnie się zgadzało, a poległo na tem, że pan Dominik wróciwszy ze zgromadzenia do domu, wyjął całą swoją garderobę i zaczął liczyć guziki. Przy bundzie miał ich 10, przy kożuchu 10, przy kilku kurtkach 54, przy spodniach 40, przy innej garderobie około 50, razem więc 164, co pomnożywszy przez ośm milionów ludności, zamieszkującej Galicyę, czyni razem 1,312,000,000 guzików, a licząc guzik biednie po halerzu, mamy 13 milionów i 120.000 koron rocznie.
Dlatego pan Grzmotnicki sprzedał majątek panu Pomeranzowi i wystawił fabrykę!...


∗                    ∗

Dnia 1-go czerwca roku pańskiego i przestępnego odbyło się uroczyste poświęcenie fabryki, pito zdrowie gospodarza, muzyka grała narodowe melodye, a robotnicy śpiewali: „My bezbronni więc rodacy, praca dziś to nasza broń!..“
Dnia 2-go czerwca inspektor przemysłowy kazał porobić pewne ulepszenia, jak powyjmowanie zębów trybowych z maszyn, usunięcie transmijsi i t. p. drobiazgi! W tym dniu zamówienia na guziki nikt nie przyniósł!
Dnia 3-go czerwca robiono skrzętnie wykazy pracujących do Zakładu ubezpieczenia robotników, do Kasy chorych, do Zakładu pensyjnego i do podatku osobisto-dochodowego!... Guzików nikt nie zamówił!
Dnia 4-go czerwca doręczył urząd podatkowy nakaz płatniczy od należytości przenośnej za kupione pod fabrykę budynki, a jako że rząd popiera przemysł krajowy i chcąc tego dać dowód, zaintabulował się równocześnie z należytością na fabrycznych budynkach. To było